piątek, 24 sierpnia 2018

Psy szczekają karawana idzie dalej... czyli jak to się robi z pszczołami bez leczenia


Mija kolejny sezon pszczół bez leczenia na moich pasiekach, piszę o pasiekach bo powstają nowe w innych miejscach a więc zajmuję coraz większy obszar swoimi rodzinami pszczelimi w których zawsze mam masę trutni... Tak się dobrze to wszystko układa, że w tym roku postanowiłem jeszcze lepiej podejść do modelu ekspansji... Postanowiłem jeszcze bardziej zwiększyć szansę na unasiennienie młodych matek moimi trutniami lub trutniami dzikimi, które żyją w lesie a żyją na pewno. Utworzyłem a raczej wybrałem dogodne miejsce w lesie w którym postanowiłem ustawiać młode rodzinki przeznaczone do dalszego rozwoju a więc młode rodzinki z czerwiem, pszczołą lotną i matecznikiem lub matecznikami na wygryzieniu. Przyjąłem założenie, że młode rodziny wywiezione w spokojne, leśne, pierwotne miejsce będą zdecydowanie lepiej się rozwijać niż w przepszczelonym terenie. Stworzyłem taką namiastkę trutowiska a raczej miejsce przebywania młodych rodzin na czas unasiennienia się matek pszczelich oraz ich dalszego rozwoju do czasu przewiezienia na docelowe miejsce w którym będą zimować... Można to nazwać taką stacją godową lub stacją odkładową bo te młode rodzinki nie są ulikami weselnymi a rodzinkami które mają potencjał na to aby do zimy utworzyć w średniej sile pełnowartościowe rodziny pszczele gotowe do zimowli. Jak postanowiłem tak zrobiłem i już początkiem czerwca postawiłem tam pierwsze skrzynki odkładowe wykonane własnoręcznie które kosztowały mnie za szt. mniej niż cena ramkowej podkarmiaczki do jakiegokolwiek typu ula. Co ciekawe rozwój pszczół w drewnie, nawet w dość świeżym drewnie wypada lepiej niż w skrzynkach ze sztucznych materiałów drewnowpodobnych... ot takie porównanie na kilkudziesięciu rodzinkach.

Model ekspansji uważam na tą chwile za jedno z bardziej słusznych rozwiązań czy konceptów dotyczących pszczół bez leczenia. Wychodzi na to, że bez opanowania namnażania rodzin przeżywających nie zrobimy nawet o pół kroku do przodu... Jeśli sami nie nauczymy się wyciągać właściwych wniosków z obserwacji swoich pszczół to niestety ale współpraca w kierunku pszczół zdrowych, bez leczenia nigdy nie będzie miała powodzenia... Słowa Kirka Webstera idealnie obrazują to o czym i ja myślę patrząc na te wszystkie sezony od 2013 roku...

Na ile potrafię to ocenić, potrzeba pięciu lat systematycznej pracy i uwagi poświęconej pszczołom, roztoczom i pszczelarzom, aby osiągnąć harmonijną równowagę. Ci, którzy szukają drogi na skróty lub frajerów do brudnej roboty, poniosą porażkę.”

W istocie to święta prawda. Wszelkiego rodzaju oszukiwanie przyrody i różne triki pszczelarskie muszą skończyć się źle bo pszczoły nie będą nigdy miały wystarczających szans na przystosowanie się do okolicznych warunków przyrodniczych. Kiedy czytam, że ktoś liczy na unasiennianie własnych matek trutniami z jednego czy dwóch uli które mają te trutnie zapewnić to zastanawiam się czy to żart czy prawdziwa wiara w swoją zgromadzoną wiedzę?

W sezonie w nowo utworzonym miejscu unasienniłem około 50 matek pszczelich a może i więcej sam już nie wiem bo trochę tych matek wyprowadziłem z pasieki w sumie pierwszy raz w tak dużych ilościach na zewnątrz. W okolicy miałem dwie pasieki które stanowiły dość duże siły produkujące trutnie. Wszystko razem tworzyło taki „trójkąt” na którego rogach znajdowały się właśnie pasieki... gdzie najdalej wysunięty róg stanowił miejsce wylotów młodych matek na unasiennianie. Mimo według mnie dość dogodnych warunków nie jestem w stanie stwierdzić i zapewnić, że moje trutnie obsłużą w 100% młode matki ale podejrzewam, że 60-70% udział jest bardzo prawdopodobny. Liczę też na jakieś 10% trutni leśnych od pszczół dzikich lub zdziczałych. Reszta to trutnie z okolicznych pasiek.

A więc ten sezon przyniósł nowe nauki i nowe działania. Pokazał również, że „Wielebni z Arizony” mieli rację, że po zapaści przychodzi ozdrowienie, że rodziny zbierają się z siłą do rozmiarów rodzin komercyjnych, że ilość pozyskanego miodu z czasem nie będzie odbiegać od normy dla danej okolicy, że prawie wszyscy którzy zwątpili, którzy pukali się w głowę i mówili, że to barbarzyństwo, męczenie pszczół nie mieli po prostu racji, mylili się a ich paplanina nie miała nic wspólnego z rzeczywistością...

Nagrałem serię filmików przedstawiającą model ekspansji w praktyce. Będzie to kilka filmików które obrazują jak dzielę rodziny w ramach modelu ekspansji... a przy okazji będzie można ocenić zdrowie pszczół ich dynamikę i rozwój mając w głowie, że to już 6 sezon pszczelarstwa naturalnego a 4 bez leczenia... a w sumie to już początek 5... 

Filmiki będą pojawiać się w odstępach dwutygodniowych lub częściej w zależności od dysponowanego przeze mnie czasu 

Odcinek 1


Odcinek 2


Odcinek 3

 


4 komentarze:

  1. Ciekawe, ale właśnie "odkryłeś" metodę tworzenia młodych rodzin według koncepcji dr. Gerharda Liebiega z pominięciem jesiennego wy/za/truwania warrozy, albo jak kto woli dręcza pszczelego.
    W filmie dr Liebig demonstruje czerwcowe przenoszenie czterech mikro rodzinek, z już unasiennionymi młodymi matkami, do nowych korpusów celem ich dalszego rozwoju.
    https://www.youtube.com/watch?v=4Bi0P11LC9c&list=PLi1yvVwwMH4M2urWWAfdE57xuvu9uM_td&index=6

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz każdy kopiuje coś od kogoś na potrzeby własnej pasieki. Model ekspansji wymyślili czy po prostu wyszlo im to w naturalny sposob pszczelarze ktorzy nie lecza pszczol z USA... chyba pierwszy o modelu wspomina
    Comfort.... nie wiem dokładnie.
    Wiem natomiast że przy pszczolach bez leczenia sprawdza się bardzo dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie krytykuję, popieram Twoje starania o zdrowe pszczoły. Sam przez ostatnie dwa lata próbowałem hodować pszczoły na naturalnej zabudowie, przyjemnie się obserwuje ale to nie na moje siły, faktycznie są żwawsze, i ciut mniejsze. Ale, gdybym tylko eksperymentował pracując na dwie zmiany jednocześnie, zakończyłbym śmiertelnym zejściem z przemęczenia.
      Dr Liebig jest konkretnym człowiekiem, co przełożyło się i na moje podejście do pszczół, chociaż cieszę się że opisujesz swoją pracę ( i pokazujesz na wideo), bo to przenika do świadomości pszczelarzy. I jest plusem. Pozdrawiam, powodzenia.

      Usuń
    2. No powoli do przodu...
      Cały czas coś nowego wyskakuje.
      Ogólnie temat nie jest taki łatwy. Trzeba mieć dużo szczęścia i dobre tereny... leśne.

      Usuń