piątek, 1 sierpnia 2014

Unasiennianie Wieczorne




Okres wakacyjny czyli miesiące lipiec i sierpień ponoć najlepiej nadają się do zabawy w wieczorne unasiennianie matek. Jest to według mnie prawdą bo przygotowanie i organizacja całego wydarzenia jakim jest wieczorne unasiennianie potrzebuje czasu na dopracowanie pewnych spraw bez których nie moglibyśmy zacząć zabawy w kontrolowane wieczorne unasiennianie matek pszczelich. 


Unasiennianie wieczorne jest trudne, a że robię to pierwszy raz z własnymi pomysłami i z własnym sposobem na przeprowadzenie takiego rodzaju kontrolowanej kopulacji matek pszczelich staje się jeszcze bardziej  wymagające i kłopotliwe. W Polsce podobno przeprowadzano jakieś badania czy doświadczenia na temat unasienniania wieczornego ale chyba nic z tego nie wyszło i zaprzestano dalszych prób. Gotowych opracowań jak, gdzie i kiedy?- brak.  Jedyną osobą o której wiem, że przeprowadza udane unasienniania wieczorne jest Leszek czyli Polbart i z pewnością potrzebną wiedzę na ten temat posiada. Mógłbym pójść na łatwiznę i poprosić Leszka o potrzebne informację ale jest to moja pierwsza próba więc postanowiłem zrobić to po swojemu co nie koniecznie musi okazać się dobre i sensowne. A cała impreza może zakończyć się niepowodzeniem. Cóż jak się nie uda pewnie zwrócę się o pomoc … 

 Na zdjęciu młoda matka czerwiąca Anatolica


Znam trzy sposoby kojarzenia matek pszczelich w sposób kontrolowany:


I sposób. Stworzenie własnego trutowiska bądź punktu kopulacyjnego
II sposób. Unasiennianie sztuczne czyli inseminacja
III sposób. Unasiennianie wieczorne na wyznaczonym pasieczysku. 


W moich warunkach i przy moich możliwościach produkcyjnych pierwsze dwa sposoby zdecydowanie odpadają. Trutowisko jest bardzo dobrym sposobem na unasienianie wartościowych matek wybitnymi trutniami jednak nie możemy zapewnić wymaganego miejsca, terenu który byłby odpowiednio oddalony od nieproszonych trutni. Literatura podaje, że pasy wolnej przestrzeni na której nie znajdują się rodziny pszczele powinny wynosić około 15 km.  L. Weber przeprowadzał doświadczenia z ulikami z matkami nieunasiennionymi , które były oddalone od najbliższych pasiek o 6 i 8 km. W pierwszym przypadku matki zostały unasienione po tygodniu, w drugim matki się nie unasienniły. Jednak późniejsze badania zarówno w Polsce jak i za granica stwierdziły, że trutnie radzą sobie nawet z większymi odległościami rzędu 10-12 km. 
Drugi sposób dotyczy inseminacji matek pszczelich narzędziowo nasieniem  wybranych trutni. Taka inseminacja daje nam pewność doboru strony ojcowskiej jednak wymaga bardzo dużego doświadczenia w doborze odpowiednich trutni nie mówiąc o prawidłowo przeprowadzonym akcie inseminacji. 
Trzeci sposób daje nadzieje na duże prawdopodobieństwo rzędu 85% unasiennienia się matek wybranymi trutniami z pni ojcowskich. Metoda ta w Polsce jest w ogóle nie stosowana i traktowana z niechęcią. Jednak dla mnie wydaje się jedynym możliwym wyjściem. Jest czasochłonna i również wymaga dużej terminowości oraz umiejętnego rozplanowania zamierzonych działań. Plusem i nagrodą za przeprowadzenie udanego unasienniania wieczornego będę matki które zostały pokryte naturalnie wybranymi trutniami o jak najlepszej kondycji i zdrowotności. Mówi się, że loty matek na unasiennianie odbywają się na duże odległości do wyznaczonych miejsc gromadzenia się trutni jednak badania, które prowadził profesor Woyke dotyczące czasu unasienniania się matek nie dają podstawy do myślenia w ten sposób. Średni czas jaki potrzebowała matka do odbycia aktu płciowego wynosił około 10-18 min. Jest to według mnie tak krótki czas, że matka nie mogła by odlecieć na dużą odległość. W tym czasie zawiera się kopulacja matki z trutniami przez niektórych określona liczba trutni wacha się w granicach od 8 do nawet 30. W dodatku im dłuższy czas trwania kopulacji przez matkę objętość napełniania jajowodów znacząco wzrastała. Dlatego według moich przypuszczeń kopulacja musi mieć miejsce w pobliżu pasieki. Przenosząc to na unasiennianie wieczorne i liczbę naszych trutni w tym czasie prawdopodobieństwo naprawdę realnie staję się duże.  Jeśli jednak dojdzie do zapłodnienia innymi trutniami  o czym nie wiemy to i tak matki i potomstwo po nich musi zostać poddane selekcji.
 
Jak zacząć?

Zacznę od początku czyli od wiosny a może i nawet trzeba by się wrócić do całego minionego sezonu aby logicznie i sensownie przedstawić proces podejmowanych przeze mnie decyzji. Pisząc o minionym sezonie mam na myśli wytypowane rodziny, które spełniły moje oczekiwania i zostały wstępnie określone jako  „rodziny ojcowskie”.  Stawiam na łagodność i miodność bo cechy te są wdzięczne i można w prosty sposób je porównać i ocenić. Higieniczność i łatwość odbudowy pomniejszonej komórki 4,9 mm została do oceny od wiosny do połowy czerwca bo wtedy zacząłem całą zabawę.

 
Jak wiadomo żeby unasiennić matkę pszczelą potrzeba trutni dlatego od wczesnej wiosny szykowałem sobie rameczki z odbudową trutową które systematycznie wkładałem do rodzin ojcowskich. Miało to dwa główne cele: nasycenie terenu mojej pasieki pożądanymi prze mnie trutniami oraz odbudowę odpowiedniej ilości ramek naturalnymi komórkami trutowymi. Z moich obliczeń wynikało, że 6 rameczek ładnie odbudowanych powinno w zupełności wystarczyć. Przyjmując światło ramki 40x16 cm czyli około 6,4 dm2 i wiedząc, że na jeden dm2 przypada około 600 komórek trutowych możemy sobie obliczyć ile trutni mamy do dyspozycji. Z jednej ramki uzyskamy około 2000-2500 trutni w zależności od prawidłowej odbudowy, prawidłowego wygryzania się trutni. Przeliczając idealnie wyszło by około 3840 komórek ale jest to nie realne dlatego przyjęte wielkości wydają się realne. Przemnażając te wielkości razy ilość ramek wychodzi nami około 15000 trutni. Jeśli dalej uważamy, że trutnie mogą nie przeżyć, nie osiągnąć dojrzałości na czas to połowa tej wartości czyli około 7500 trutni również powinna wystarczyć na czas unasienniania wieczornego. 

 rameczki z trutniami na wygryzieniu
 oznaczone rameczki


(Rameczki z odbudowaną węzą trutową trafiły do „rodzin ojcowskich” w dniu 15 czerwca 2014 roku. Zostały zaczerwione w przeciągu 2-3 dni. Czas wygryzania się trutni od złożonych jajeczek w komórce wynosi 24 dni. Planowane wygryzanie się pierwszych trutni przypadło na 9-10 lipca. Około 20 lipca czyli 10 dni po wygryzieniu się trutnie będą wykonywały oblot. Dojrzałość płciową osiągną w 12-14 dniu swojego życia.  Dzień 25 lipca będzie pierwszym dniem  otwarcia ulików z oznaczonymi matkami oraz rodzin w których znajdują się trutnie. ) To wszystko teoria, którą rzeczywistość weryfikuje. Trutnie wygryzały się troszkę wcześniej między 7 a 9 lipca a wypuszczenie ich na oblot postanowiłem zrobić wcześniej czyli koło 15 lipca zostały wypuszczone popołudniową porą. Chmara oblatujących się trutni robi wrażenie.


Wychów matek pszczelich trzeba zgrać z czasem wygryzania się trutni i ich gotowością do odbycia lotów godowych. Dlatego odpowiednią datą na rozpoczęcie wychowu matek były dni 5-6 lipca. W tych dniach izolujemy matkę na plastrze i po 12 godzinach sprawdzamy czy mamy odpowiednią ilość jajeczek. Po 16 dniach czyli w terminie 21-22 lipca matki będziemy zasiedlać w ulikach weselnych. Po dwóch/trzech dobach uliki powędrują na wyznaczone miejsca na pasiece. Wieczorową porą zostaną otwarte w celu oblotu pszczół na nowym miejscu. 


Spotkałem się z dwoma rodzajami unasienniania wieczornego.  


Jeden ze sposobów opisałem we wcześniejszych postach. Dotyczył unasienniania wieczornego przez Pana Hornera, który przetrzymuje rodziny z młodymi matkami w miejscu zacienionym a wieczorną porą zostają wywiezione na pasieczysko i wypuszczane. 

Drugi sposób który praktykują niemieccy pszczelarze, hodowcy Apis M.M. czyli naszych rodzimych czarnych pszczół wydaje się bardziej przystępny. Po rozmowie z Panem Thomasem  Ruppelem doszedłem do wniosku, że spróbuje wieczornego unasienniania właśnie w taki sposób z małymi modyfikacjami konstrukcyjnymi moich ulików do unasienniania.  






Na filmiku widać działanie ulika






Na czym polega cała zabawa?


Ogólny zarys tej metody polega na stworzeniu rodzince takich warunków aby matka nie odczuwała światła wewnątrz ula ale pszczoły robotnice mogły swobodnie wychodzić z ula i aktywnie brać udział w życiu całej rodziny pszczelej. Pszczoły zbierają pyłek i nektar. Dennica ula naszej konstrukcji musi być tak zrobiona aby tworzyła „labirynt” przez który mogą na zewnątrz wychodzić tylko pszczoły. W niemieckiej metodzie zarówno trutnie jaki i matki przetrzymywane są w jednym uliku. Ja postanowiłem wypuszczać trutnie z trzech „uli wychowujących”. Dodatkowo potrzebny jest otwór który otwieramy w godzinach 17:30/18:00. Jest to bezpośrednie wyjście przez, które wylatuje na lot godowy matka pszczela. Po otwarciu zamknięcia i dostępie światła do wnętrza ulika pszczoły wraz z matką kierują się do wyjścia na zewnątrz ula. Wtedy matka pszczela zostaje wygoniona na lot godowy.  Rodziny z trutniami również mają zrobione otwory w górnych korpusach które są odgrodzone kratą odgrodową . Trzeba pamiętać o zamykaniu otworów gdy zrobi się ciemno.


 Wylot dla trutni zamknięty
 Wylot otwarty
Obecnie jestem na etapie otwierania i wypuszczania wieczornego zarówno rodzinek z matkami jak i trutni. Na tym etapie wszystkie matki są w ulikach i chyba jeszcze nie odbyły swoich lotów godowych bo widać, że są dość chude i ruchliwe na plastrach. Samo doświadczenie jest bardzo ciekawe bo widać zainteresowanie trutni które z chęcią zalatują się do ulików weselnych.  Potrzeba czasu i dalszych obserwacji. Jedyną dużą przeszkodą której nie można pokonać jest brak w niektóre dni odpowiedniej pogody.  Myślę, że początkiem sierpnia będzie już wiadomo, czy unasiennianie wieczorne jest mitem czy jednak jest to możliwe…?




1 komentarz: