Okres wakacyjny czyli miesiące lipiec i sierpień ponoć
najlepiej nadają się do zabawy w wieczorne unasiennianie matek. Jest to według
mnie prawdą bo przygotowanie i organizacja całego wydarzenia jakim jest wieczorne
unasiennianie potrzebuje czasu na dopracowanie pewnych spraw bez których nie
moglibyśmy zacząć zabawy w kontrolowane wieczorne unasiennianie matek
pszczelich.
Unasiennianie wieczorne jest trudne, a że robię to pierwszy
raz z własnymi pomysłami i z własnym sposobem na przeprowadzenie takiego
rodzaju kontrolowanej kopulacji matek pszczelich staje się jeszcze
bardziej wymagające i kłopotliwe. W
Polsce podobno przeprowadzano jakieś badania czy doświadczenia na temat
unasienniania wieczornego ale chyba nic z tego nie wyszło i zaprzestano
dalszych prób. Gotowych opracowań jak, gdzie i kiedy?- brak. Jedyną osobą o której wiem, że przeprowadza
udane unasienniania wieczorne jest Leszek czyli Polbart i z pewnością potrzebną
wiedzę na ten temat posiada. Mógłbym pójść na łatwiznę i poprosić Leszka o
potrzebne informację ale jest to moja pierwsza próba więc postanowiłem zrobić
to po swojemu co nie koniecznie musi okazać się dobre i sensowne. A cała
impreza może zakończyć się niepowodzeniem. Cóż jak się nie uda pewnie zwrócę
się o pomoc …
Na zdjęciu młoda matka czerwiąca Anatolica
Znam trzy sposoby kojarzenia matek pszczelich w sposób
kontrolowany:
I sposób. Stworzenie własnego trutowiska bądź punktu
kopulacyjnego
II sposób. Unasiennianie sztuczne czyli inseminacja
III sposób. Unasiennianie wieczorne na wyznaczonym
pasieczysku.
W moich warunkach i przy moich możliwościach produkcyjnych
pierwsze dwa sposoby zdecydowanie odpadają. Trutowisko jest bardzo dobrym
sposobem na unasienianie wartościowych matek wybitnymi trutniami jednak nie
możemy zapewnić wymaganego miejsca, terenu który byłby odpowiednio oddalony od
nieproszonych trutni. Literatura podaje, że pasy wolnej przestrzeni na której
nie znajdują się rodziny pszczele powinny wynosić około 15 km. L. Weber przeprowadzał doświadczenia z
ulikami z matkami nieunasiennionymi , które były oddalone od najbliższych
pasiek o 6 i 8 km. W pierwszym przypadku matki zostały unasienione po tygodniu,
w drugim matki się nie unasienniły. Jednak późniejsze badania zarówno w Polsce
jak i za granica stwierdziły, że trutnie radzą sobie nawet z większymi
odległościami rzędu 10-12 km.
Drugi sposób dotyczy inseminacji matek pszczelich narzędziowo nasieniem wybranych trutni.
Taka inseminacja daje nam pewność doboru strony ojcowskiej jednak wymaga bardzo
dużego doświadczenia w doborze odpowiednich trutni nie mówiąc o prawidłowo
przeprowadzonym akcie inseminacji.
Trzeci sposób daje nadzieje na duże
prawdopodobieństwo rzędu 85% unasiennienia się matek wybranymi trutniami z pni
ojcowskich. Metoda ta w Polsce jest w ogóle nie stosowana i traktowana z
niechęcią. Jednak dla mnie wydaje się jedynym możliwym wyjściem. Jest
czasochłonna i również wymaga dużej terminowości oraz umiejętnego rozplanowania
zamierzonych działań. Plusem i nagrodą za przeprowadzenie udanego unasienniania
wieczornego będę matki które zostały pokryte naturalnie wybranymi trutniami o
jak najlepszej kondycji i zdrowotności. Mówi się, że loty matek na
unasiennianie odbywają się na duże odległości do wyznaczonych miejsc
gromadzenia się trutni jednak badania, które prowadził profesor Woyke dotyczące
czasu unasienniania się matek nie dają podstawy do myślenia w ten sposób.
Średni czas jaki potrzebowała matka do odbycia aktu płciowego wynosił około
10-18 min. Jest to według mnie tak krótki czas, że matka nie mogła by odlecieć
na dużą odległość. W tym czasie zawiera się kopulacja matki z trutniami przez
niektórych określona liczba trutni wacha się w granicach od 8 do nawet 30. W
dodatku im dłuższy czas trwania kopulacji przez matkę objętość napełniania
jajowodów znacząco wzrastała. Dlatego według moich przypuszczeń kopulacja musi
mieć miejsce w pobliżu pasieki. Przenosząc to na unasiennianie wieczorne i
liczbę naszych trutni w tym czasie prawdopodobieństwo naprawdę realnie staję
się duże. Jeśli jednak dojdzie do zapłodnienia
innymi trutniami o czym nie wiemy to i
tak matki i potomstwo po nich musi zostać poddane selekcji.
Jak zacząć?
Zacznę od początku czyli od wiosny a może i nawet trzeba by się
wrócić do całego minionego sezonu aby logicznie i sensownie przedstawić proces
podejmowanych przeze mnie decyzji. Pisząc o minionym sezonie mam na myśli
wytypowane rodziny, które spełniły moje oczekiwania i zostały wstępnie
określone jako „rodziny ojcowskie”. Stawiam na łagodność i miodność bo cechy te
są wdzięczne i można w prosty sposób je porównać i ocenić. Higieniczność i
łatwość odbudowy pomniejszonej komórki 4,9 mm została do oceny od wiosny do
połowy czerwca bo wtedy zacząłem całą zabawę.
Jak wiadomo żeby unasiennić matkę pszczelą potrzeba trutni
dlatego od wczesnej wiosny szykowałem sobie rameczki z odbudową trutową które
systematycznie wkładałem do rodzin ojcowskich. Miało to dwa główne cele:
nasycenie terenu mojej pasieki pożądanymi prze mnie trutniami oraz odbudowę
odpowiedniej ilości ramek naturalnymi komórkami trutowymi. Z moich obliczeń
wynikało, że 6 rameczek ładnie odbudowanych powinno w zupełności wystarczyć. Przyjmując
światło ramki 40x16 cm czyli około 6,4 dm2 i wiedząc, że na jeden dm2 przypada
około 600 komórek trutowych możemy sobie obliczyć ile trutni mamy do
dyspozycji. Z jednej ramki uzyskamy około 2000-2500 trutni w zależności od
prawidłowej odbudowy, prawidłowego wygryzania się trutni. Przeliczając idealnie
wyszło by około 3840 komórek ale jest to nie realne dlatego przyjęte wielkości
wydają się realne. Przemnażając te wielkości razy ilość ramek wychodzi nami
około 15000 trutni. Jeśli dalej uważamy, że trutnie mogą nie przeżyć, nie
osiągnąć dojrzałości na czas to połowa tej wartości czyli około 7500 trutni
również powinna wystarczyć na czas unasienniania wieczornego.
rameczki z trutniami na wygryzieniu
oznaczone rameczki
(Rameczki z odbudowaną węzą trutową trafiły do „rodzin
ojcowskich” w dniu 15 czerwca 2014 roku. Zostały zaczerwione w przeciągu 2-3
dni. Czas wygryzania się trutni od złożonych jajeczek w komórce wynosi 24 dni.
Planowane wygryzanie się pierwszych trutni przypadło na 9-10 lipca. Około 20
lipca czyli 10 dni po wygryzieniu się trutnie będą wykonywały oblot. Dojrzałość
płciową osiągną w 12-14 dniu swojego życia.
Dzień 25 lipca będzie pierwszym dniem
otwarcia ulików z oznaczonymi matkami oraz rodzin w których znajdują się
trutnie. ) To wszystko teoria, którą rzeczywistość weryfikuje. Trutnie
wygryzały się troszkę wcześniej między 7 a 9 lipca a wypuszczenie ich na oblot
postanowiłem zrobić wcześniej czyli koło 15 lipca zostały wypuszczone
popołudniową porą. Chmara oblatujących się trutni robi wrażenie.
Wychów matek pszczelich trzeba zgrać z czasem wygryzania się
trutni i ich gotowością do odbycia lotów godowych. Dlatego odpowiednią datą na
rozpoczęcie wychowu matek były dni 5-6 lipca. W tych dniach izolujemy matkę na
plastrze i po 12 godzinach sprawdzamy czy mamy odpowiednią ilość jajeczek. Po
16 dniach czyli w terminie 21-22 lipca matki będziemy zasiedlać w ulikach
weselnych. Po dwóch/trzech dobach uliki powędrują na wyznaczone miejsca na
pasiece. Wieczorową porą zostaną otwarte w celu oblotu pszczół na nowym
miejscu.
Spotkałem się z dwoma rodzajami unasienniania
wieczornego.
Jeden ze sposobów opisałem we wcześniejszych postach.
Dotyczył unasienniania wieczornego przez Pana Hornera,
który przetrzymuje rodziny z młodymi matkami w miejscu zacienionym a wieczorną
porą zostają wywiezione na pasieczysko i wypuszczane.
Drugi sposób który praktykują
niemieccy pszczelarze, hodowcy Apis M.M. czyli naszych rodzimych czarnych
pszczół wydaje się bardziej przystępny. Po rozmowie z Panem Thomasem Ruppelem doszedłem do
wniosku, że spróbuje wieczornego unasienniania właśnie w taki sposób z małymi
modyfikacjami konstrukcyjnymi moich ulików do unasienniania.
Na filmiku widać działanie ulika
Na czym polega cała zabawa?
Ogólny zarys tej metody polega na
stworzeniu rodzince takich warunków aby matka nie odczuwała światła
wewnątrz ula ale pszczoły robotnice mogły swobodnie wychodzić z ula i aktywnie
brać udział w życiu całej rodziny pszczelej. Pszczoły zbierają pyłek i nektar. Dennica
ula naszej konstrukcji musi być tak zrobiona aby tworzyła „labirynt” przez
który mogą na zewnątrz wychodzić tylko pszczoły. W niemieckiej metodzie zarówno
trutnie jaki i matki przetrzymywane są w jednym uliku. Ja postanowiłem
wypuszczać trutnie z trzech „uli wychowujących”. Dodatkowo potrzebny jest otwór
który otwieramy w godzinach 17:30/18:00. Jest to bezpośrednie wyjście przez,
które wylatuje na lot godowy matka pszczela. Po otwarciu zamknięcia i dostępie
światła do wnętrza ulika pszczoły wraz z matką kierują się do wyjścia na
zewnątrz ula. Wtedy matka pszczela zostaje wygoniona na lot godowy. Rodziny z trutniami również mają zrobione
otwory w górnych korpusach które są odgrodzone kratą odgrodową . Trzeba pamiętać o zamykaniu otworów gdy zrobi
się ciemno.
Wylot dla trutni zamknięty
Wylot otwarty
Obecnie jestem na etapie otwierania
i wypuszczania wieczornego zarówno rodzinek z matkami jak i trutni. Na tym
etapie wszystkie matki są w ulikach i chyba jeszcze nie odbyły swoich lotów
godowych bo widać, że są dość chude i ruchliwe na plastrach. Samo doświadczenie
jest bardzo ciekawe bo widać zainteresowanie trutni które z chęcią zalatują się
do ulików weselnych. Potrzeba czasu i
dalszych obserwacji. Jedyną dużą przeszkodą której nie można pokonać jest brak
w niektóre dni odpowiedniej pogody.
Myślę, że początkiem sierpnia będzie już wiadomo, czy unasiennianie
wieczorne jest mitem czy jednak jest to możliwe…?
I jak efekty takiego unasieniania?
OdpowiedzUsuń