Jesienią opisałem swoje doświadczenia
z pszczołami w artykule który ukazał się na stronie Wolnych
Pszczół pod tytułem: Metoda Małych Kroków do Pszczelarstwa Naturalnego dla Początkujących. Uważam, że przekazane tam
informację również mogą pomóc małym pasieką w prowadzeniu
pszczół w stronę pszczelarstwa bez leczenia.
Małe pasieki zazwyczaj są pasiekami
początkującymi a więc zaczynającymi swoją przygodę z pszczołami
i pszczelarstwem. Najpierw zdefiniuje co mam na myśli pisząc o
małej pasiece. Mała pasieka to według mnie ilość rodzin
prowadzonych przez pszczelarza w przedziale od 5 do 20 z sezonowymi
wahaniami powyżej 20 rodzin ale nie przekraczającymi 30.
Pasieki takie zazwyczaj stacjonują w
jednym miejscu a średnia ilość pni waha się od 8 do 12. Niestety
ilość rodzin pszczelich w dużym stopniu decyduje o udanym
prowadzeniu rodzin z uwzględnieniem zasad pszczelarstwa naturalnego
i zwłaszcza na początku ilościowe podejście w okresie
przejściowym i stabilizacji ma bardzo duże znaczenie. Można by
rozpatrywać przypadki pasieki małej która została stworzona na
materiale przeżywającym i funkcjonującym bez leczenia czyli
zakupiona odpowiednia ilość pni od pszczelarza TF który pszczół
nie leczył od lat. Niestety takie przypadki u nas w kraju nie
występują i w dodatku według mnie nawet jeżeliby była taka
szansa zakupu ustabilizowanych rodzin pszczelich z całymi ulami i
przewiezienie ich na inne miejsce skończyłaby się równie podobnie
co z pszczołami zakupionymi od lokalnego pszczelarza komercyjnego
czyli nasza zakupiona i przywieziona pasieka musiałaby przejść
znany cykl załamania i ozdrowienia. Może ale nie znam osoby która
by to sprawdziła ten cykl byłby łagodniejszy, może byłby tylko
jeden taki cykl a nie 2-3 jak ma to normalnie miejsce na pszczołach
komercyjnych. Tak czy siak nie ma sensu rozpatrywać możliwości
przetrwania takiej pasieki a lepiej skupić się na pasiekach które
mamy pod ręką i na pszczołach które mamy dostępne. Żeby była
jasność każdy będzie musiał na swojej pasiece przejść cykl
załamania i ozdrowienia aby dochować się pszczół stabilnych. Kto
myśli, że proces ten da się obejść, oszukać, złagodzić za
pomocą lepszego odżywiania, wzmacniana odporności ten według mnie
się myli i robi sobie i innym kolejne złudne nadzieje. Niestety
proces wąskiego gardła, proces selekcji naturalnej jest na tyle
bolesny ekonomicznie i może dla niektórych emocjonalnie, że bez
własnych założeń wieloletnich uwzględniających poniesione
straty nie ma sensu zaczynać działań TF i kończyć ich po 2-3
sezonach na małej ilość pni. Dlatego metoda małych kroczków
przygotowuje i pokazuje pszczelarzowi gdzie jest, ponieważ sam
pszczelarz może podejmować decyzję czy już w tym sezonie
przechodzę do następnego etapu czy może jeszcze potrzebuję więcej
doświadczenia i nauki a może jeszcze moje pszczoły nie są na to
gotowe.
Opisując pierwsze lata z pszczołami w
metodzie małych kroczków zaznaczyłem, że jest to czas nauki,
zbierania doświadczenia, obserwacji pszczół i popełniania
prostych błędów. Jeżeli ktoś startuje od początku z małą
ilością pszczół i próbuje wdrażać pewne schematy i metody
radykalnego nie leczenia pszczół bez odpowiedniej wiedzy, bez
odpowiedniego doświadczenia i bez odpowiedniej ilości pszczół
musi liczyć się z tym, że jego dalsza współpraca z pszczołami
będzie przebiegać bardzo ciężko i przyniesie prędzej czy później
rozczarowanie z zastosowanej własnej metody chodź chyba też nie ma
co zakładać na 100% klęski bo mało oj mało takich prób w
praktyce było aby to oceniać.
Otóż możemy to wszystko przedstawić
na prostym przykładzie małej pasieki.
Sezon 1 do zimy idzie 7 rodzin
pszczelich. Rodziny o różnej genetyce zarówno lokalnej jak i
komercyjnej.
Sezon 2 po zimie z 7 rodzin zostaje 3
rodzin w słabej kondycji. Do zimy idzie 5 rodzin.
Sezon 3 po zimie z 5 rodzin zostaje 1
słaba rodzina.
Dokupione 6 nowych rodziny o podobnej
genetyce plus rozmnożone 5 rodziny. Razem 12 rodzin do zimy z czego
aż 10 rodzin na nowej genetyce dopiero co sprowadzonej na pasiekę a
2 rodziny na genetyce z poprzedniego sezonu która przeżywa.
Sezon 4 Przeżywa 1 rodzina z 12 na
genetyce zakupionej w sezonie 3. Znowu zakup pszczół o obcej
genetyce z innego środowiska, do zimy idzie ponownie 12 rodzin.
Jak widać z tego przykładu pszczelarz
nie dał szans pszczołom przeżywającym. Nie miał możliwości
większej rozbudowy swojej pasieki na rodzinie która przeżyła. Nie
umiał tego zrobić, nie potrafił wychować matek od rodziny która
przeżyła, nie powielił genów rodziny która przeżyła. Nie miał
szans na to aby jego pszczoły mogły przejść proces selekcji
naturalnej czy wstępnego ulokalnienia ponieważ nie było ciągłości
powielanych genów zarówno ze strony ojcowskiej jak i ze strony
matecznej. Niestety nie było podstaw aby tak mała pasieka mogła
samoistnie dojść do pszczół względnie przystosowanych. Po 2
sezonach ostała się tylko 1 rodzina ale była to rodzina z ilości
12 rodzin czyli przeżywalność po 2 latach wynosiła ponad 8%...
Można uznać ten etap za pierwsze wąskie gardło selekcji która
tak właśnie działa, zostaje 5-10% rodzin z całości... I tu
właśnie zaczyna się cała zabawa. Teraz z tej jednej rodziny
trzeba zrobić jak najwięcej powielaczy genetyki. Z tej jednej
rodziny przydałoby się przynajmniej 3-5 młodych rodzina ale można
to zrobić tylko i wyłącznie na matkach pochodzących z tej rodziny
czyli pracować na pszczołach obcych kupionych ale przenieść do
nich genetykę przeżywającą tak aby na 12 rodzin które w 3
sezonie idą do zimy przynajmniej 50% a nawet i więcej było na
genetyce przeżywającej. Niestety dalej mamy dopływ obcej genetyki,
nieprzystosowanej do lokalnych warunków, nieprzystosowanej do
gospodarki bez leków itd. Co następuje w 4 sezonie a no następuje
kolejne załamanie które, powstaje z winy pszczelarza bo nie
namnożył dostatecznie przeżywającej genetyki i w dodatku
wprowadził obce geny... Według mnie i nie tylko mnie wprowadzanie
co sezon obcej genetyki bez ustabilizowania własnych pasiek mija się
z celem i jest raczej zagrożeniem dla dalszej stabilizacji. Tym
bardziej jeżeli obca genetyka stanowi ponad 80% całości rodzin w
pasiece...
O pszczołach bez leczenia zostało już
bardzo dużo napisane. Podstawowe informację znajdują się tekście
o „Czterech prostych krokach do poprawienia zdrowia pszczół”.
Piszę tam jak byk:
- Plaster
- Brak leczenia
- Hodowla lokalnie przystosowanych pszczół z najlepszych przeżywających pszczół
- Naturalny pokarm
Hodowla lokalnie przystosowanych
pszczół z najlepszych przeżywających pszczół.
W tym zdaniu zawiera się wszystko
czego nie zrobiono w powyższym przykładzie. Choćby pozostałe
punkty zostały spełnione to bez jakichkolwiek postępów w punkcie
o Hodowli nie możemy myśleć o pozytywnych efektach naszej pracy z
pszczołami a kolejną sprawą jest to czy będziemy umieli ten punkt
o hodowli zastosować u Siebie na małej pasiece. Dlatego jeżeli
ktoś zamierza dążyć do pszczół bez leczenia niech zacznie od
podstawa czyli niech dostosuje swoje plany pasieczne z w/w czterema
punktami... bo później znowu będzie, że niestety „NIE DA SIĘ”
a nie da się zawsze pada wtedy kiedy
już wiemy że jesteśmy w czarnej dupie ale nie potrafimy wrócić
się do naszych początków i przeanalizować wszystkie nasze
działania z pszczołami które nie zawsze zgodne są z tymi czterema
prostymi wytycznymi...
Co więc mają robić małe pasieki
które chcą mieć stabilne pszczoły TF?
Przede wszystkim należy ogarnąć
podstawy pszczelarskie. Należy bezwzględnie zapoznać się z
tekstem o czterech krokach. Należy bezwzględnie przeczytać
wszystko co jest dostępne o pszczołach bez leczenia, o
pszczelarstwie naturalnym itd. Do tego celu posłuży strona „Wolnych
Pszczół” plus forum na którym można dopytywać o szczegóły.
Przedstawiać swoje plany podejścia do tematu itd.
Oczywiście małe pasieki będą miały
trudniej niż duże. Będzie im ciężej rozwinąć pasiekę do
poziomu stabilnej pasieki TF i chyba wydaje się pewne, że 3-4
rodziny pszczele które zakupimy z komercyjnego źródła będą
raczej kiepskim materiałem wyjściowym na dalsze próby z
pszczelarstwem naturalnym. Dla osób które nie mają wyjścia i
muszą kupić rodziny ze źródeł komercyjnych proponuje łagodne
wchodzenie w temat. Unikałbym i odradzałbym w pierwszym czy
kolejnym sezonie puszczania pszczół bez leczenia. Lepiej podejść
do tematu racjonalnie i małymi kroczkami przechodzić kolejne etapy.
Wprowadzanie 4 kroków do poprawy zdrowia pszczół można rozłożyć
na 3-4 sezony. Najlepiej zacząć od najłatwiejszego czyli od
oczyszczania gniazda ze starego, przesączonego chemią suszu... z
tym i tak zejdzie pewnie ze 2-3 sezony. Można też już w pierwszym
sezonie rozpocząć podziały na zakupionych rodzinach. Wybierać do
tego celu najłatwiejsze metody. Warto też zostawić pszczołom już
od pierwszego sezonu większą część miodu w udziale pokarmu
zimowego. Decyzję o nie leczeniu raczej proponuje odłożyć na
później i skupić się na oczyszczeniu gniazda, namnożeniu
materiału aby mógł się ulokalnić i wstępnie przystosować.
Oczywiście osoby doświadczone które pasieki standardowe prowadzą
od lat mogą już od pierwszych sezonów nastawionych na PN
realizować wszystkie zalecenia naraz. Nie jest to bułka z masłem
ale przy odrobinie szczęścia pszczelarskiego wszystko jest do
zrobienia.
Najlepiej pochłaniać wiedzę gdzie się tylko da. Ale to akurat pewniaki.
OdpowiedzUsuńCzy można gdzieś przeczytać Twój artykuł? Strona "Wolne Pszczoły" już niedostępna...
OdpowiedzUsuńA jaki Cię interesuje?
UsuńCześć jest w pszczelarstwie.
Daj znać czego szukasz to wrzucę na bloga
Ten ze wstępu: Jesienią opisałem swoje doświadczenia z pszczołami w artykule który ukazał się na stronie Wolnych Pszczół pod tytułem: Metoda Małych Kroków do Pszczelarstwa Naturalnego dla Początkujących.
UsuńJutro wrzucę na bloga.
UsuńW sumie dobra myśl aby wrzucić starsze artykuły w temacie
Jest już tutaj
Usuńhttp://llapka.blogspot.com/2023/09/metoda-maych-krokow-do-pszczelarstwa.html?m=1
Dzięki serdeczne. Od tego roku zacząłem pszczelarzyć, myślałem o takim kierunku prowadzenia pasieki, ale nie wiedziałem, że szlak jest już przetarty. Zczytuję sobie powoli całego bloga. Jeszcze raz dziękuję.
Usuń