niedziela, 15 kwietnia 2018

Podsumowanie 3 zimy TF


Przyszła wiosna więc czas na podsumowanie kolejnej zimy TF na moich pasiekach. Z podsumowaniem przeważnie czekam do wiosennej, ciepłej pogody, kiedy wiem że rodziny pszczele są na stabilnym poziomie i same kierują już swoim rozwojem czyli wykonują loty na pyłek i nektar. Tak się składa, że w tym roku przyroda znowu jest opóźniona i pierwszy pyłek zaczął się praktycznie dopiero po świętach. Obecnie warunki pogodowe sprawiły, że roślinność nadrabia opóźnienia i pojawia się już w przyrodzie zarówno różnorodny pyłek jak i pierwszy nektar. Widok lotów pszczół przy pięknej pogodzie pozwala ocenić siłę rodzin i ich stan po zimowli. Od tego momentu jestem już spokojny jeżeli chodzi o zapasy nektaru i pyłku ponieważ z doświadczenia wiem, że przy ładnej pogodzie która trwa 5-10 dni pszczoły zdążą uzupełnić braki i zmagazynować nadwyżki. Dobrze wykorzystane okno pogodowe pozwoli pszczołom przetrwać jeszcze jeden trudny okres który u mnie zawsze wypada w porze kwitnienia głogów... co roku w tym okresie psuje się pogoda i robi naprawdę chłodno. Później nadchodzi pełnia maja a w maju kwitnie już bardzo dużo rożnych roślin pyłko i miododajnych. Jednak cały czas zachodzi obawa, że rodziny słabsze, mniejsze i te które „coś” trapi mogą nawet przy sprzyjającej pogodzie paść.

Krótko o zimowli

No cóż ostatnie zimowle są mało przewidywalne... Grudzień i styczeń ciepłe a luty i marzec zimne... Układ ten jest mało korzystny dla pszczół. Szkoda, że normalna zima nie może trwać od grudnia do marca. Zastanawiałem się nad tymi dziwnymi zimami które charakteryzują się zmiennością pogodową i dużymi skokami temperaturowymi i doszedłem do wniosku, że chyba pszczoły nie są w stanie dostosować się w 100% do takich zawirowań. Ostatnio kończyłem sprzątać resztę rodzin które nie dotrwały do wiosny i próbowałem analizować zastany widok. Co mogło być przyczyna śmierci tych rodzin? Jak zwykle większość rodzin które nie dotrwały do wiosny osypało się z głodu. Śmierć z głodu ma tu różny przebieg bo o ile rodzina umiera z głodu w grudniu czy nawet w styczniu to w ogóle mi takich rodzin nie szkoda. Ot dziady które nie potrafią całkowicie gospodarować pokarmem lub dały się rabować lub matka czerwiła cały czas a pszczoły jej na to pozwalały... Szkoda natomiast rodzin które miały pokarm obok a mrozy przełomu luty/marzec je unieruchomiły na plastrach i nie przeszły. Takich rodzin szkoda mi najbardziej ale znowu na myśl przychodzi mi to „wyprzedzanie pogody” przez pszczoły. Dlaczego tego nie przewidziały i nie przesunęły się o 2 plastry na prawo czy lewo... kolejna zagadka natury. Żeby nie było, że mam same głupie pszczoły bo kiedy przed mrozami zaglądałem pod daszek to niektóre kłęby były uwiązane po jednej stronie ula a tuż po mrozach widziałem je w całkiem innym miejscu a więc są tez rodziny które „myślą” i potrafią przemieszczać się w poziomie po plastrach i chyba właśnie te myślące dotrwały do wiosny. Ciągle nie mogę rozgryźć do końca tematu braku pokarmu w niektórych rodzinach na pasiece kiedy praktycznie wszystkie karmione były tak samo w dodatku ważone przed i po karmieniu aby ocenić realny zapas pokarmu. Ważenie wykonywałem po to aby lepiej zrozumieć fenomen braku pokarmu na wiosnę u niektórych rodzin. Nie chciałbym stosować metody zalewania gniazd pokarmem na siłę czyli dopóki pszczoły biorą dopóty im daję. W tym sezonie ostatni raz wprowadzę zmiany przy podkarmianiu zimowym pszczół. Jeżeli znowu na wiosnę będę widział duże spadki z powodu braku „żarcia” chyba będę musiał podejść do karmienia systemowo czyli lać ile w lezie czego bardzo bym chciał uniknąć. Napiszę jeszcze o tym, że samo umieranie rodzin z głodu jest też wpisane w selekcję pszczół na przeżywalność, no bo rodziny, które mają pokarm w ulu a nie potrafią z niego skorzystać nie bardzo są mi do dalszej selekcji potrzebne ale nie obraziłbym się jakby były. Chodzi o to, że nie wiem na ten moment co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. O ile problem z nie przechodzeniem pszczół pomiędzy korpusami dwa lata temu wyeliminowałem całkowicie, to za dużo mam spadków z głodu już drugi sezon. Tak jak pisałem wyżej w tym sezonie postaram się to całkowicie rozwiązać. Mam już na to nawet kilka prostych pomysłów bez dodawania sobie zbędnej roboty. Oceniam, że około 30% rodzin padło właśnie z różnych zawirowań związanych z brakiem pokarmu. Mam też w pamięci poprzednie sezony sprzed okresu TF i wtedy nie miałem problemów typu braki pokarmowe i głód w rodzinach. Może jedna rodzina na 3 sezony mogła się trafić. Sugeruje to, że braki pokarmowe muszą być powiązane z całością podejścia TF do pszczół i innym ich reagowaniem na różne czynniki wynikające z nie leczenia pszczół. W każdym bądź razie cały czas będę zdecydowanie wspierał model uzupełniania zapasów rodzinom pszczelim w okresie od sierpnia do września a ewentualne ratowanie od głodu rozpoczynał nie wcześniej niż początkiem marca wiedząc, że są ku temu realne szanse. Przy czym ratowanie od głodu zapasami przerobionym przez pszczoły. Mam na tą chwilę wypracowaną metodę zostawiania sobie zalanych plastrów z pokarmem na okres zimy w ilości moich dwóch korpusów. Zapewnia mi to możliwość poratowania kilkunastu rodzin, chodź sporadycznie z tego korzystam. 

Stan rodzin pszczelich wiosną 2018 roku

Pasieka P1
Przezimowanie rodzin na tej pasiece oceniam bardzo pozytywnie przed nawrotem mrozów końcem lutego na pasiece żyło 6 rodzin z 9 które szły w dobrej kondycji do zimowli. Akurat na tej pasiece rodziny spadły z przyczyn chorobowych niż z przyczyn głodowych. Jest to pasieka na której rodziny zimują przy dużym udziale miodu w pokarmie całkowitym do zimy. Finalnie po zakończeniu mrozów stwierdziłem 5 żywych rodzin.

B1(F) – rodzina z projektu fort knox pochodząca z pasieki Pana Trutnia. Daje nadzieje, że fort knox idzie w bardzo dobrą stronę. Cały czas jestem tą rodziną zaskoczony bo kiedy wydaje się, że traci na sile i pewnie zmarniej nagle dostaje jakiś zastrzyk i rusza do przodu. Trzeba też przypomnieć, że w 2017 dzięki niej w dużej mierze został odbudowany stan rodzin w projekcie dlatego do zimy poszła raczej średniaczek. Jej stan obecnie oceniam jako solidny i gotowy na rzepak.

L2/7 – jedna z córek po mojej staruszce L2 powstała z matecznika z cichej wymiany. Cóż mogę o niej napisać. Siłą i wyglądem przypomina materiał wyjściowy. Bardzo ładnie wyszła z zimy i prezentuje się super.

Mac 1 i Mac 5 – rok temu wyglądały tragicznie na wiosnę. Ledwo co przetrwały te chłody do połowy maja. Cały sezon dochodziły do siły i zbierały się z kryzysu. Dałem im możliwość swobodnego rozwoju i przez sezon prawie wcale do nich nie zaglądałem. Widok wiosną wspaniały, piękne silne i zdrowe rodziny w bardzo dużej sile jak na moje możliwości.

16.1/5 – najsłabsza na tej pasiece, jednak walczy więc prawdopodobnie wyjdzie na prostą i będzie rozwijać się swobodnie bez mojej ingerencji. Pochodzi z dobrego materiału więc liczę na nią w przyszłym sezonie.

Pasieka P2
Na tej pasiece poniosłem największe straty tej zimy. Otóż trzeba jasno stwierdzić, że sentymentalne zachcianki dotyczące starych uli przy ciągłej walce o to aby rodziny przeżywały bez leczenia należy jeszcze odłożyć na bok. Otóż 7 na 9 rodzin na siłę osadziłem w moich starych dadantach chcąc przywrócić im życie. Teraz wiem, że był to bardzo zły pomysł. Mało szczelne ule, ciągłe próby rabunków kosztowały pszczoły dużo. Niestety na tej pasiece przetrwała tylko jedna rodzina w ulu jednościennym. Nawet WZ nie przetrwał.


3 – rozpoczyna 4 sezon bez leczenia, co prawda w tamtym roku mało jej dokuczałem bo tylko 3 rodzinki z niej zrobiłem, jednak żadna młoda rodzinka po niej nie przetrwała do wiosny. Plan na ten sezon z nią zwiazany to wywózka na inną pasiekę i podział na więcej rodzin ale przewiezionych do unasienniania na specjalne nowo tworzone pasieczysko. Siła i kondycja bardzo dobra.

Pasieka P3
Niestety na tej pasiece osypało się najwięcej rodzin z głodu. Ogólnie może 2 rodziny padły z przyczyn chorobowych. Na 14 rodzin zostało 4.

L2/5 – kolejna córka po materiale L2. Wygląda bardzo ładnie, ma odpowiedni zapas pokarmu i wszystko wskazuje na to, że będzie bardzo dobrze się rozwijać.

16/5 – córka po matce 16. Wygląda średnio ale rodziny powiązane genetycznie z 16 z zimy wychodzą w średniej sile. Na pewno jest stabilna więc powoli będzie się rozwijac.

B7- rójka z zeszłego roku. Tak jak przewidywałem, ostała się tylko ona. Jest to rójka która naleciała się na wierzę korpusów z suszem. Przez sezon praktycznie bez obsługowa, wysoce obronna. Siła wiosną bardzo duża. Postaram się namnożyć ten materiał bo na moich pasiekach rójki rzadko przeżywają...

Car1- śmieszne bo opis z zeszłego roku mogę śmiało skopiować a więc: „jest to macierzak po mojej już byłej weterance Car. Lubię te pszczoły i chciałem aby chodź jedna rodzinka się po nich ostała. Liczyłem na staruszkę Car ale niestety jak większość padniętych rodzin zabrakło jej zapsów i padła z głodu. Ta młoda córka Car1 zachowuje się tak samo jak rodzina wyjściowa, idzie w siłę i widać że jest zdrowa. Na tą chwilę obsiada 5-6 ramek”

Pasieka P4
Moja leśna pasieka z którą zawsze wiąże bardzo duże nadzieje. Była to najliczniejsza pasieka i chyba najlepiej wyszła z tej zimy. Na zazimowane 17 rodzin przeżyło 10.W tym roku bez udziału zwierzyny leśnej. Dennice z podwójną siatką działają.

16.1/1 – jest to córka 16/1 ale powstała w macierzaku i pozostawiona na starym miejscu. Cieszę się, że przeżyła bo jej matka padła na innej pasiece. Wygląda słabo i daje jej 50% szans na wyjście z kryzysu.

L2/1 – będzie zaczynać 3 sezon bez leczenia. Wygląda dobrze, lepiej niż rok temu o tej porze.

L2.1/1 – córka L2/1. Wygląda lepiej niż jej matka. Spokojnie sobie dalej poradzi. Duża siła więc w sezonie będzie do wykorzystania.

L2/2 – kolejna córka po materiale L2. Wygląda stabilnie chodź siła średnia.

16.1/2 – kolejna córka po 16/1. Wygląda stabilnie, siła średnia

L2(f)- najstarsza rodzina w pasiece która trwa na tym samym miejscu już 5 sezon. Staruszka L2 niestety nie przeżyła zimy w maleńkim odkładziku który utworzyłem końcem sezonu bo pszczoły cały czas próbowały ją wymienić zakładając mateczniki na cichą wymianę. Siła L2(f) jest bardzo duża, piękna zdrowa rodzina.

16/4 – córka po 16 powstała w macierzaku. Zgłoszona do projektu fort knox. W projekcie ma nadane oznaczeni L5(f). Prezentuje średnią siłę ale stabilnie się rozwija.

L2/4 - kolejna córka po materiale L2. Wygląda stabilnie

5 – Staruszka która będzie zaliczać 4 sezon bez leczenia. Cały poprzedni sezon pozostawiona w spokoju. Praktycznie bez większych ingerencji. Wygląda bardzo dobrze.

16.1/3 – kolejna córka 16/1. Wygląda stabilnie

Pasieka P5
Tu zimowałem 5 rodzin głownie opartych na materiale z rójki A7. Rójak osypała się już jesienią.
Do wiosny dotrwała jedna rodzina. 
J6/3 - rodzinka po rójce z 2016 roku


Pasieka P6
Na pasiece była jedna rodzina która przeżyła czyli przeżywalność 100%. Jest to nowy materiał nazwany OB pozyskany od znajomego pszczelarza. Cieszę się, że ta rodzina przetrwała.

 
Zestawienie
Przeżywalność całościowa czyli ilość rodzin które dotrwały do obecnej chwili i dalej się rozwijają wynosi równe 40%. Przeżyło 22 rodziny na 55 zimowanych. 

Przeżywalność na poszczególnych pasiekach:

P1: 55%
P2: 11%
P3: 28%
P4: 58%
P5: 20%
P6: 100%

Jak widać najlepsza przeżywalność to 58% na mojej leśnej pasiece. Oczywiście pomijam tą jedną zimowaną rodzinę na pasiece P6. Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że na tej pasiece właśnie obserwowałem rójenie się pszczół z powodów warrozy, z rodzin które przywiezione zostały do podziału w ramach fort knox. Czyli jednym słowem właśnie ta pasieka była najbardziej narażona na działanie „mite bomb”. Pszczoły mimo tak dużego obciążenia przeżyły. Co będzie w sezonie okaże się za 2 miesiące kiedy przyjdzie czas na podziały i dalszy rozwój.

Historia z rójkami powtarza się co sezon. Przeżywają nieliczne czyli tak jak już gdzieś pisałem czy mówiłem, przeżywa jakieś 10% rójek jakie złapałem i osadziłem u mnie w ulu na pasiekach lub same przyszły. W tym roku przeżyła jedna rójka na którą liczyłem od samego początku czyli od momentu kiedy sama naleciała się na korpusy z suszem. Zapach nalatujących się pszczół oraz dźwięki i ich ilość już wtedy świadczyły, że rodzina jest witalna i zdrowa. Widok na wiosnę przy pierwszym przeglądzie zachęcił mnie jeszcze bardziej do tych pszczół. Na pewno będę bacznie obserwował je w sezonie i postaram się powielić ich genetykę tak aby mieć szerszy obraz jakie mają możliwości przetrwania bez leczenia.

Przygotowałem trzy grafiki przedstawiające 3 główne linie pszczół u mnie na pasiekach. Głównie na tych pszczołach opiera się u mnie przeżywalność rodzin bez leczenia.
Grafiki przedstawiają trzy linie pszczół które posiadam z własnego chowu od 2014 roku. 


 
Linia L – z tymi pszczołami pracuje najdłużej bo w tym sezonie minie 5 lat. Bardzo żywotne, łagodne i plastyczne bo wszystkie moje zabiegi przyjmują bez żadnych problemów. W 2017 r. rodzin pszczelich utworzonych na genetyce wywodzącej się z linii L które poszły do zimy było aż 17. Do wiosny 2018 r. przetrwało 9 a więc prawie 53%

 
Linia 16 – pszczoły pochodzące od mojego kolegi, który deklarował, że rodzina wyjściowa od której pobierałem larwy na matki jest córką P8 mającej w swoim rodowodzie jakiś udział genetyki primorskiej. Jakby nie było u mnie na pasiekach już wielokrotne rozmnażane i przekrzyżowane. Jednak cały czas zachowują swój początkowy wzorzec zachowań. Rodziny tworzą średnie i ostrożnie się rozwijające. Wybuchają z rozwojem zazwyczaj początkiem maja. W 2017 r. rodzin pszczelich utworzonych na genetyce wywodzącej się z linii 16 które poszły do zimy było 13. Do wiosny 2018 r. przetrwało 6 a więc 46%.

 
Linia „Przedwojenna” - znane wszystkim zainteresowanym tematem PN pszczoły, które u mnie przynajmniej znalazły swoje miejsce i potrafiły przetrwać. Mimo swojego dość obronnego charakteru i dziwnego rozchwianego rozwoju, który czasami wygląda imponująco a czasami bardzo mizernie na skraju upadku pszczoły te cały czas się bronią i wychodzą obronną ręką z sezonu na sezon. Zawsze coś przeżywa. W 2017 r. rodzin pszczelich utworzonych na genetyce wywodzącej się z linii Przedwojenna które poszły do zimy było 6. Do wiosny 2018 r. przetrwało 2 a więc 33%.

Biorąc pod uwagę tylko rodziny z tych linii całościowo na 36 rodzin przeżyło 17. Daje to 47% a więc można przyjąć, że jest to taka stabilna i porządana przeżywalność dla całej pasieki przy pszczołach bez leczenia.

Wyciągając wnioski z przedstawionych danych trzeba nastawić się na namnażanie sprawdzonej genetyki, zaprzestać namnażania przypadkowych pszczół czyli nowo złapanych rójek, które czasami w danym sezonie potrafiłem namnożyć. Dodatkowo rodziny osłabione najlepiej pozostawić w spokoju aby same przełamały kryzys i doszły do odpowiedniej dla siebie siły. Jak wynika z doświadczenia rodziny takie na drugi sezon po zimowli tryskają energią i witalnością. Przykład dwóch rodzin Mac1 i Mac5 które pięknie przezimowały i cieszą oko swoją siła i rozwojem. W tym sezonie na pewno będę chciał namnożyć ten materiał w bardzo dużej ilości. 

Plany na sezon.

Patrzę na ten sezon z dużym optymizmem ponieważ ilość rodzin i ich jakość w pełni mnie zadowalają. Na pewno będę chciał to wykorzystać w 100%. Szykuje się kolejny sezon bardzo pracowity z dużą ilością młodych rodzin, przewożeniem ich i całą logistyką.
W tym sezonie postanowiłem też wdrożyć nowe miejsce przeznaczone w głównej mierze do unasienniania młodych matek w mini rodzinkach. Miejsce usytuowane jest w głębi lasu w pobliżu dwóch moich pasieczysk na których znajdują się rodziny z pełną swobodą wychowu trutni. Myślę, że pozwoli mi to jeszcze bardziej wpłynąć na jakość i ilość unasienniania młodych matek moimi przeżywającymi trutniami. Do tego celu zaopatrzyłem się w dużą ilość samodzielnie wykonanych skrzynek odkładowych wyposażonych w podkarmiaczki plastikowe o pojemności 2,5 l. Konstrukcja skrzynek oraz ich funkcjonalność pozwoli mi w razie czego nawet zimować w nich pszczoły co będę chciał przetestować w najbliższym sezonie. Skrzynki są toporne, wykonane z deski calówki. Posiadają dużo zalet od łatwości wykonania poprzez ich koszt. Jedyną wadą może okazać się ich ciężar czy nadmierna praca drewna. No cóż najlepiej wszystko wychodzi w sezonie. 










2 komentarze:

  1. Pięknie Łukasz,
    dajesz dużo nadziei na postępującą stabilizację całego procesu chowu pszczół bez leczenia - nawet bez osławionej i jakoby "niezbędnej" izolacji.
    powodzenia w sezonie!

    OdpowiedzUsuń
  2. No liczę na szczęście w sezonie i trafienie w pogodę w czasie hodowli i unasienniania matek.

    OdpowiedzUsuń