Przyszła wiosna więc czas na
podsumowanie kolejnej zimy TF na moich pasiekach. Z podsumowaniem
przeważnie czekam do wiosennej, ciepłej pogody, kiedy wiem że
rodziny pszczele są na stabilnym poziomie i same kierują już swoim
rozwojem czyli wykonują loty na pyłek i nektar. Tak się składa,
że w tym roku przyroda znowu jest opóźniona i pierwszy pyłek
zaczął się praktycznie dopiero po świętach. Obecnie warunki
pogodowe sprawiły, że roślinność nadrabia opóźnienia i pojawia
się już w przyrodzie zarówno różnorodny pyłek jak i pierwszy
nektar. Widok lotów pszczół przy pięknej pogodzie pozwala ocenić
siłę rodzin i ich stan po zimowli. Od tego momentu jestem już
spokojny jeżeli chodzi o zapasy nektaru i pyłku ponieważ z
doświadczenia wiem, że przy ładnej pogodzie która trwa 5-10 dni
pszczoły zdążą uzupełnić braki i zmagazynować nadwyżki.
Dobrze wykorzystane okno pogodowe pozwoli pszczołom przetrwać
jeszcze jeden trudny okres który u mnie zawsze wypada w porze
kwitnienia głogów... co roku w tym okresie psuje się pogoda i robi
naprawdę chłodno. Później nadchodzi pełnia maja a w maju kwitnie
już bardzo dużo rożnych roślin pyłko i miododajnych. Jednak cały
czas zachodzi obawa, że rodziny słabsze, mniejsze i te które „coś”
trapi mogą nawet przy sprzyjającej pogodzie paść.
Krótko o zimowli
No cóż ostatnie zimowle są mało
przewidywalne... Grudzień i styczeń ciepłe a luty i marzec
zimne... Układ ten jest mało korzystny dla pszczół. Szkoda, że
normalna zima nie może trwać od grudnia do marca. Zastanawiałem
się nad tymi dziwnymi zimami które charakteryzują się zmiennością
pogodową i dużymi skokami temperaturowymi i doszedłem do wniosku,
że chyba pszczoły nie są w stanie dostosować się w 100% do
takich zawirowań. Ostatnio kończyłem sprzątać resztę rodzin
które nie dotrwały do wiosny i próbowałem analizować zastany
widok. Co mogło być przyczyna śmierci tych rodzin? Jak zwykle
większość rodzin które nie dotrwały do wiosny osypało się z
głodu. Śmierć z głodu ma tu różny przebieg bo o ile rodzina
umiera z głodu w grudniu czy nawet w styczniu to w ogóle mi takich
rodzin nie szkoda. Ot dziady które nie potrafią całkowicie
gospodarować pokarmem lub dały się rabować lub matka czerwiła
cały czas a pszczoły jej na to pozwalały... Szkoda natomiast
rodzin które miały pokarm obok a mrozy przełomu luty/marzec je
unieruchomiły na plastrach i nie przeszły. Takich rodzin szkoda mi
najbardziej ale znowu na myśl przychodzi mi to „wyprzedzanie
pogody” przez pszczoły. Dlaczego tego nie przewidziały i nie
przesunęły się o 2 plastry na prawo czy lewo... kolejna zagadka
natury. Żeby nie było, że mam same głupie pszczoły bo kiedy
przed mrozami zaglądałem pod daszek to niektóre kłęby były
uwiązane po jednej stronie ula a tuż po mrozach widziałem je w
całkiem innym miejscu a więc są tez rodziny które „myślą” i
potrafią przemieszczać się w poziomie po plastrach i chyba właśnie
te myślące dotrwały do wiosny. Ciągle nie mogę rozgryźć do
końca tematu braku pokarmu w niektórych rodzinach na pasiece kiedy
praktycznie wszystkie karmione były tak samo w dodatku ważone przed
i po karmieniu aby ocenić realny zapas pokarmu. Ważenie wykonywałem
po to aby lepiej zrozumieć fenomen braku pokarmu na wiosnę u
niektórych rodzin. Nie chciałbym stosować metody zalewania gniazd
pokarmem na siłę czyli dopóki pszczoły biorą dopóty im daję. W
tym sezonie ostatni raz wprowadzę zmiany przy podkarmianiu zimowym
pszczół. Jeżeli znowu na wiosnę będę widział duże spadki z
powodu braku „żarcia” chyba będę musiał podejść do
karmienia systemowo czyli lać ile w lezie czego bardzo bym chciał
uniknąć. Napiszę jeszcze o tym, że samo umieranie rodzin z głodu
jest też wpisane w selekcję pszczół na przeżywalność, no bo
rodziny, które mają pokarm w ulu a nie potrafią z niego skorzystać
nie bardzo są mi do dalszej selekcji potrzebne ale nie obraziłbym
się jakby były. Chodzi o to, że nie wiem na ten moment co jest
przyczyną takiego stanu rzeczy. O ile problem z nie przechodzeniem
pszczół pomiędzy korpusami dwa lata temu wyeliminowałem
całkowicie, to za dużo mam spadków z głodu już drugi sezon. Tak
jak pisałem wyżej w tym sezonie postaram się to całkowicie
rozwiązać. Mam już na to nawet kilka prostych pomysłów bez
dodawania sobie zbędnej roboty. Oceniam, że około 30% rodzin padło
właśnie z różnych zawirowań związanych z brakiem pokarmu. Mam
też w pamięci poprzednie sezony sprzed okresu TF i wtedy nie miałem
problemów typu braki pokarmowe i głód w rodzinach. Może jedna
rodzina na 3 sezony mogła się trafić. Sugeruje to, że braki
pokarmowe muszą być powiązane z całością podejścia TF do
pszczół i innym ich reagowaniem na różne czynniki wynikające z
nie leczenia pszczół. W każdym bądź razie cały czas będę
zdecydowanie wspierał model uzupełniania zapasów rodzinom
pszczelim w okresie od sierpnia do września a ewentualne ratowanie
od głodu rozpoczynał nie wcześniej niż początkiem marca wiedząc,
że są ku temu realne szanse. Przy czym ratowanie od głodu zapasami
przerobionym przez pszczoły. Mam na tą chwilę wypracowaną metodę
zostawiania sobie zalanych plastrów z pokarmem na okres zimy w
ilości moich dwóch korpusów. Zapewnia mi to możliwość
poratowania kilkunastu rodzin, chodź sporadycznie z tego korzystam.
Stan rodzin pszczelich wiosną 2018
roku
Pasieka P1
Przezimowanie rodzin na tej pasiece
oceniam bardzo pozytywnie przed nawrotem mrozów końcem lutego na
pasiece żyło 6 rodzin z 9 które szły w dobrej kondycji do
zimowli. Akurat na tej pasiece rodziny spadły z przyczyn chorobowych
niż z przyczyn głodowych. Jest to pasieka na której rodziny zimują
przy dużym udziale miodu w pokarmie całkowitym do zimy. Finalnie po
zakończeniu mrozów stwierdziłem 5 żywych rodzin.
B1(F) – rodzina z projektu fort knox
pochodząca z pasieki Pana Trutnia. Daje nadzieje, że fort knox
idzie w bardzo dobrą stronę. Cały czas jestem tą rodziną
zaskoczony bo kiedy wydaje się, że traci na sile i pewnie zmarniej
nagle dostaje jakiś zastrzyk i rusza do przodu. Trzeba też
przypomnieć, że w 2017 dzięki niej w dużej mierze został
odbudowany stan rodzin w projekcie dlatego do zimy poszła raczej
średniaczek. Jej stan obecnie oceniam jako solidny i gotowy na
rzepak.
L2/7 – jedna z córek po mojej
staruszce L2 powstała z matecznika z cichej wymiany. Cóż mogę o
niej napisać. Siłą i wyglądem przypomina materiał wyjściowy.
Bardzo ładnie wyszła z zimy i prezentuje się super.
Mac 1 i Mac 5 – rok temu wyglądały
tragicznie na wiosnę. Ledwo co przetrwały te chłody do połowy
maja. Cały sezon dochodziły do siły i zbierały się z kryzysu.
Dałem im możliwość swobodnego rozwoju i przez sezon prawie wcale
do nich nie zaglądałem. Widok wiosną wspaniały, piękne silne i
zdrowe rodziny w bardzo dużej sile jak na moje możliwości.
16.1/5 – najsłabsza na tej pasiece,
jednak walczy więc prawdopodobnie wyjdzie na prostą i będzie
rozwijać się swobodnie bez mojej ingerencji. Pochodzi z dobrego
materiału więc liczę na nią w przyszłym sezonie.
Pasieka P2
Na
tej pasiece poniosłem największe straty tej zimy. Otóż trzeba
jasno stwierdzić, że sentymentalne zachcianki dotyczące starych
uli przy ciągłej walce o to aby rodziny przeżywały bez leczenia
należy jeszcze odłożyć na bok. Otóż 7 na 9 rodzin na siłę
osadziłem w moich starych dadantach chcąc przywrócić im życie.
Teraz wiem, że był to bardzo zły pomysł. Mało szczelne ule,
ciągłe próby rabunków kosztowały pszczoły dużo. Niestety na
tej pasiece przetrwała tylko jedna rodzina w ulu jednościennym.
Nawet WZ nie przetrwał.
3 – rozpoczyna 4 sezon bez leczenia,
co prawda w tamtym roku mało jej dokuczałem bo tylko 3 rodzinki z
niej zrobiłem, jednak żadna młoda rodzinka po niej nie przetrwała
do wiosny. Plan na ten sezon z nią zwiazany to wywózka na inną
pasiekę i podział na więcej rodzin ale przewiezionych do
unasienniania na specjalne nowo tworzone pasieczysko. Siła i
kondycja bardzo dobra.
Pasieka P3
Niestety
na tej pasiece osypało się najwięcej rodzin z głodu. Ogólnie
może 2 rodziny padły z przyczyn chorobowych. Na 14 rodzin zostało
4.
L2/5 – kolejna córka po materiale
L2. Wygląda bardzo ładnie, ma odpowiedni zapas pokarmu i wszystko
wskazuje na to, że będzie bardzo dobrze się rozwijać.
16/5 – córka po matce 16. Wygląda
średnio ale rodziny powiązane genetycznie z 16 z zimy wychodzą w
średniej sile. Na pewno jest stabilna więc powoli będzie się
rozwijac.
B7- rójka z zeszłego roku. Tak jak
przewidywałem, ostała się tylko ona. Jest to rójka która
naleciała się na wierzę korpusów z suszem. Przez sezon
praktycznie bez obsługowa, wysoce obronna. Siła wiosną bardzo
duża. Postaram się namnożyć ten materiał bo na moich pasiekach
rójki rzadko przeżywają...
Car1- śmieszne bo opis z zeszłego
roku mogę śmiało skopiować a więc: „jest
to macierzak po mojej już byłej weterance Car. Lubię te pszczoły
i chciałem aby chodź jedna rodzinka się po nich ostała. Liczyłem
na staruszkę Car ale niestety jak większość padniętych rodzin
zabrakło jej zapsów i padła z głodu. Ta młoda córka Car1
zachowuje się tak samo jak rodzina wyjściowa, idzie w siłę i
widać że jest zdrowa. Na tą chwilę obsiada 5-6 ramek”
Pasieka P4
Moja
leśna pasieka z którą zawsze wiąże bardzo duże nadzieje. Była
to najliczniejsza pasieka i chyba najlepiej wyszła z tej zimy. Na
zazimowane 17 rodzin przeżyło 10.W tym roku bez udziału zwierzyny leśnej. Dennice z podwójną siatką działają.
16.1/1
– jest to córka 16/1 ale powstała w macierzaku i pozostawiona na
starym miejscu. Cieszę się, że przeżyła bo jej matka padła na
innej pasiece. Wygląda słabo i daje jej 50% szans na wyjście z
kryzysu.
L2/1
– będzie zaczynać 3 sezon bez leczenia. Wygląda dobrze, lepiej
niż rok temu o tej porze.
L2.1/1
– córka L2/1. Wygląda lepiej niż jej matka. Spokojnie sobie
dalej poradzi. Duża siła więc w sezonie będzie do wykorzystania.
L2/2
– kolejna córka po materiale L2. Wygląda stabilnie chodź siła
średnia.
16.1/2
– kolejna córka po 16/1. Wygląda stabilnie, siła średnia
L2(f)-
najstarsza rodzina w pasiece która trwa na tym samym miejscu już 5
sezon. Staruszka L2 niestety nie przeżyła zimy w maleńkim
odkładziku który utworzyłem końcem sezonu bo pszczoły cały czas
próbowały ją wymienić zakładając mateczniki na cichą wymianę.
Siła L2(f) jest bardzo duża, piękna zdrowa rodzina.
16/4
– córka po 16 powstała w macierzaku. Zgłoszona do projektu fort
knox. W projekcie ma nadane oznaczeni L5(f). Prezentuje średnią
siłę ale stabilnie się rozwija.
L2/4
- kolejna córka po materiale L2. Wygląda stabilnie
5
– Staruszka która będzie zaliczać 4 sezon bez leczenia. Cały
poprzedni sezon pozostawiona w spokoju. Praktycznie bez większych
ingerencji. Wygląda bardzo dobrze.
16.1/3
– kolejna córka 16/1. Wygląda stabilnie
Pasieka
P5
Tu
zimowałem 5 rodzin głownie opartych na materiale z rójki A7. Rójak
osypała się już jesienią.
Do
wiosny dotrwała jedna rodzina.
J6/3 - rodzinka po rójce z 2016 roku
Pasieka
P6
Na
pasiece była jedna rodzina która przeżyła czyli przeżywalność
100%. Jest to nowy materiał nazwany OB pozyskany od znajomego
pszczelarza. Cieszę się, że ta rodzina przetrwała.
Zestawienie
Przeżywalność całościowa czyli
ilość rodzin które dotrwały do obecnej chwili i dalej się
rozwijają wynosi równe 40%. Przeżyło 22 rodziny na 55 zimowanych.
Przeżywalność na poszczególnych
pasiekach:
P1: 55%
P2: 11%
P3: 28%
P4: 58%
P5: 20%
P6: 100%
Jak widać najlepsza przeżywalność
to 58% na mojej leśnej pasiece. Oczywiście pomijam tą jedną
zimowaną rodzinę na pasiece P6. Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że
na tej pasiece właśnie obserwowałem rójenie się pszczół z
powodów warrozy, z rodzin które przywiezione zostały do podziału
w ramach fort knox. Czyli jednym słowem właśnie ta pasieka była
najbardziej narażona na działanie „mite bomb”. Pszczoły mimo
tak dużego obciążenia przeżyły. Co będzie w sezonie okaże się
za 2 miesiące kiedy przyjdzie czas na podziały i dalszy rozwój.
Historia z rójkami powtarza się co
sezon. Przeżywają nieliczne czyli tak jak już gdzieś pisałem czy
mówiłem, przeżywa jakieś 10% rójek jakie złapałem i osadziłem
u mnie w ulu na pasiekach lub same przyszły. W tym roku przeżyła
jedna rójka na którą liczyłem od samego początku czyli od
momentu kiedy sama naleciała się na korpusy z suszem. Zapach
nalatujących się pszczół oraz dźwięki i ich ilość już wtedy
świadczyły, że rodzina jest witalna i zdrowa. Widok na wiosnę
przy pierwszym przeglądzie zachęcił mnie jeszcze bardziej do tych
pszczół. Na pewno będę bacznie obserwował je w sezonie i
postaram się powielić ich genetykę tak aby mieć szerszy obraz
jakie mają możliwości przetrwania bez leczenia.
Przygotowałem trzy
grafiki przedstawiające 3 główne linie pszczół u mnie na
pasiekach. Głównie na tych pszczołach opiera się u mnie
przeżywalność rodzin bez leczenia.
Grafiki przedstawiają trzy linie
pszczół które posiadam z własnego chowu od 2014 roku.
Linia L – z tymi pszczołami pracuje
najdłużej bo w tym sezonie minie 5 lat. Bardzo żywotne, łagodne i
plastyczne bo wszystkie moje zabiegi przyjmują bez żadnych
problemów. W 2017 r. rodzin pszczelich utworzonych na genetyce
wywodzącej się z linii L które poszły do zimy było aż 17. Do
wiosny 2018 r. przetrwało 9 a więc prawie 53%
Linia 16 – pszczoły pochodzące od
mojego kolegi, który deklarował, że rodzina wyjściowa od której
pobierałem larwy na matki jest córką P8 mającej w swoim
rodowodzie jakiś udział genetyki primorskiej. Jakby nie było u
mnie na pasiekach już wielokrotne rozmnażane i przekrzyżowane.
Jednak cały czas zachowują swój początkowy wzorzec zachowań.
Rodziny tworzą średnie i ostrożnie się rozwijające. Wybuchają z
rozwojem zazwyczaj początkiem maja. W 2017 r. rodzin pszczelich
utworzonych na genetyce wywodzącej się z linii 16 które poszły do
zimy było 13. Do wiosny 2018 r. przetrwało 6 a więc 46%.
Linia „Przedwojenna” - znane
wszystkim zainteresowanym tematem PN pszczoły, które u mnie
przynajmniej znalazły swoje miejsce i potrafiły przetrwać. Mimo
swojego dość obronnego charakteru i dziwnego rozchwianego rozwoju,
który czasami wygląda imponująco a czasami bardzo mizernie na
skraju upadku pszczoły te cały czas się bronią i wychodzą
obronną ręką z sezonu na sezon. Zawsze coś przeżywa. W 2017 r.
rodzin pszczelich utworzonych na genetyce wywodzącej się z linii
Przedwojenna które poszły do zimy było 6. Do wiosny 2018 r.
przetrwało 2 a więc 33%.
Biorąc pod uwagę tylko rodziny z tych
linii całościowo na 36 rodzin przeżyło 17. Daje to 47% a więc
można przyjąć, że jest to taka stabilna i porządana
przeżywalność dla całej pasieki przy pszczołach bez leczenia.
Wyciągając wnioski z przedstawionych
danych trzeba nastawić się na namnażanie sprawdzonej genetyki,
zaprzestać namnażania przypadkowych pszczół czyli nowo złapanych
rójek, które czasami w danym sezonie potrafiłem namnożyć.
Dodatkowo rodziny osłabione najlepiej pozostawić w spokoju aby same
przełamały kryzys i doszły do odpowiedniej dla siebie siły. Jak
wynika z doświadczenia rodziny takie na drugi sezon po zimowli
tryskają energią i witalnością. Przykład dwóch rodzin Mac1 i
Mac5 które pięknie przezimowały i cieszą oko swoją siła i
rozwojem. W tym sezonie na pewno będę chciał namnożyć ten
materiał w bardzo dużej ilości.
Plany na sezon.
Patrzę na ten sezon z dużym
optymizmem ponieważ ilość rodzin i ich jakość w pełni mnie
zadowalają. Na pewno będę chciał to wykorzystać w 100%. Szykuje
się kolejny sezon bardzo pracowity z dużą ilością młodych
rodzin, przewożeniem ich i całą logistyką.
W tym sezonie postanowiłem też
wdrożyć nowe miejsce przeznaczone w głównej mierze do
unasienniania młodych matek w mini rodzinkach. Miejsce usytuowane
jest w głębi lasu w pobliżu dwóch moich pasieczysk na których
znajdują się rodziny z pełną swobodą wychowu trutni. Myślę, że
pozwoli mi to jeszcze bardziej wpłynąć na jakość i ilość
unasienniania młodych matek moimi przeżywającymi trutniami. Do
tego celu zaopatrzyłem się w dużą ilość samodzielnie wykonanych
skrzynek odkładowych wyposażonych w podkarmiaczki plastikowe o
pojemności 2,5 l. Konstrukcja skrzynek oraz ich funkcjonalność
pozwoli mi w razie czego nawet zimować w nich pszczoły co będę
chciał przetestować w najbliższym sezonie. Skrzynki są toporne,
wykonane z deski calówki. Posiadają dużo zalet od łatwości
wykonania poprzez ich koszt. Jedyną wadą może okazać się ich
ciężar czy nadmierna praca drewna. No cóż najlepiej wszystko
wychodzi w sezonie.
Pięknie Łukasz,
OdpowiedzUsuńdajesz dużo nadziei na postępującą stabilizację całego procesu chowu pszczół bez leczenia - nawet bez osławionej i jakoby "niezbędnej" izolacji.
powodzenia w sezonie!
No liczę na szczęście w sezonie i trafienie w pogodę w czasie hodowli i unasienniania matek.
OdpowiedzUsuń