sobota, 16 maja 2015

Co się dzieje wiosną… na pasiekach.



Zacznę od marudzenia, że brakuje wszystkiego… czasu, odpowiedniej ilości odrutowanych i zbitych ramek, zapasowych daszków, dennic czasami nawet i sił. Jednak jest w pszczołach coś takiego, że mimo zmęczenia idziesz na pasiekę i już po kilku chwilach patrzenia na powracające robotnice z pyłkiem i nektarem zaczynasz nabierać ochoty do pracy i w głowie układa Ci się plan działania… tak teraz muszę naszykować miseczki, jutro przełożyć larwy, zaizolować mateczniki, pojechać przywieźć rameczki do ulików, pomyśleć o poszerzaniu gniazd, sprawdzić jak stoją miodnie… i nagle w plątaninie myśli wiesz co za 5 min będziesz robił… czy to jest kolejny dobroczynny wpływ pszczół na pszczelarza? 


Wiosną dzieje się dużo i jest to najpiękniejszy okres na pasiekach. Pszczoły cisną z rozwojem nie patrząc na zimne noce które wbrew pozorom wpływają chyba pozytywnie na nektarowanie roślin bo o dziwo, korpusy miodowe stają się ciężkie i przy podnoszeniu sprawiają  już drobne problemy ale takie problemy to nie problemy i na twarzy pojawia się uśmiech i nadzieja, że pszczółki nagrodzą pszczelarza za całoroczną opiekę… 


Pierwsze serię przyszłych matek mam już za sobą a w głowie zaplanowane kolejne serię praktycznie na każdy nadchodzący tydzień.  Lubię pracę z przekładaniem larw, matecznikami oraz nowymi małymi rodzinkami… 



W tym roku odpaliłem nowe całkiem inne uliki niż w roku poprzednim… Nauczony doświadczalnie, że przyszłe matki lepiej wypadają jeśli unasiennią się w takich mini rodzinkach w oddzielnych małych ulikach. Zrobiłem 15 całkiem nowych ulików weselnych (podziękowania dla Dudiego) w sumie tylko na własne i znajomych potrzeby. Myśl techniczna jest bardzo dobrze znana bo moje małe uliki to prawie uliki MINIplus. Wykonane są ze syrodyroduru chodź ubolewam, że idealne by były takie małe drewniane korpusiki 3 cm. Jednak biorąc pod uwagę chęć zazimowania takich małych rodzinek to chyba styrodur 3 cm będzie lepszy jako izolacja. Dennice i daszki wykonane z elementów drewnianych. Ramka w uliku to połowa mojej standardowej (435x185) i jedynej ramki w pasiece czyli malutka rameczka 220x185. 






Zasiedlanie takich ulików to bajecznie prosta sprawa tylko trzeba sobie obliczyć kilka spraw i zgrać je w jednym czasie. O co chodzi?


Małe rameczki łączę za pomocą kawałka gumowego wężyka i wkładam do rodzin pszczelich… Rodziny odbudowują rameczki które matka zaczerwia na pszczołę. Po zaczerwieniu wiem, że po 21 dniach będzie wygryzać się młoda pszczółka idealna na nowo tworzone mini rodzinki. Teraz tylko wychów matek planuje tak aby wygryzanie matki zbiegło się z wygryzaniem młodych pszczółek. Dzień przed narodzinami matek (matecznik na wygryzieniu) składam rodzinki z rameczek z czerwiem na wygryzieniu plus pokarm w podkarmiaczce. Rodzinki zamykam na głucho czyli nie mają swobodnego wylotu na czas 24-48 h i po upływie wyznaczonego czasu otwieram wieczorem wylotki aby pszczoły zrobiły mini obloty. Później tylko sprawdzam czy z mateczników prawidłowo wygryzły się matki i rodzinki muszą już same zadbać o prawidłowe funkcjonowanie i dopilnowanie aby młoda, zdrowa matka unasienniła się.  Taki skrótowy plan działania z mini rodzinkami…


Mini rodzinki to przyjemność ale wiosną na pasiece trzeba robić też i inne mniej przyjemne rzeczy czyli jeśli zimą się leniuchowało to mamy duży problem bo trzeba na gwałt drutować ramki, zbijać daszki, skręcać nowe dennice. Dlatego za rok zrobię to w zimie ( co roku tak mówię) i wiosnę będę tylko podziwiał pszczółki popijając napój chmielowy. 





Z pszczołami jest tak, że potrafią wybuchnąć w rozwoju i na szybko potrzeba nam 5-6 korpusów pełnych ramek z węzą do podania na wczoraj… Wtedy drapanie po głowie mało pomaga a z pomocą przychodzi pszczelarstwo naturalne i rameczki bez węzy hahaha…. Tak, tak dałem się namówić radykałom naturalnego pszczelarstwa i Ja zwolennik porządku w ulu, porządku na małej komórce 4,9 mm postanowiłem z własnego lenistwa wprowadzać do uli gołe rameczki oraz rameczki z paskami węzy 4,9 mm. O dziwo odbudowały całkiem poprawnie i fala nierobów w postaci trutni nie zalała moich pasiek… Oczywiście na bieżąco teraz dodrutowywuje część ramek ale też i podaje pszczołą gołe ramki na ich własną i chyba jedynie słuszną zabudowę…





W między czasie wywiozłem 8 rodzinek na rzepka. Liczę przynajmniej na piękny rozwój i kapkę miodku rzepakowego. Pogoda dopisuje więc może na jesienny cukier zarobią. 



Co mnie jeszcze czeka w maju?
- sprawdzenie obiecujących rodzinek testami higienicznymi czyli test igłowy i test VSH
- praca na pakietach bo oczekuje na nowy materiał (iberensis, macedonica)
- dalsze nasiedlanie ulików, rozparcelowywanie matek unasiennionych
- mam nadzieję, że pierwsze miodobranie w tym roku
- dalsze prace warsztatowe czyli daszki, dennice, daszki, dennice, ramki, drutowanie…
- może pierwsze złapane rójki?


Na koniec jeszcze napiszę, że Varroa ma się bardzo dobrze, o nią tez dbam bo od jesiennego podania 5 g tymolu ma spokój i wiem, że pięknie idzie w siłę. Trafiły mi się po zimie 4 rodzinki, które mimo ładnego przezimowania i porównywalnej siły do innych rodzin stały przez dłuższy czas w miejscu. Gwałtowne wstrzymanie czerwienia przez matkę i słaby rozwoju rodziny. Temat do przeanalizowani i na pewno zostanie poruszony w kolejnych postach… 

 kobiety lubią pogadać...?

Po raz pierwszy czuję, że moje pszczoły stają się całkowicie wolne… 






1 komentarz:

  1. przepraszam, że nie na temat, ale chcialbym się zoriętować, gdzie można nabyć węzę o komórce 5,1 wielkopolską??

    OdpowiedzUsuń