niedziela, 17 września 2017

W kwestii karmienia rodzin pszczelich nieleczonych



Tak jak co roku moje pszczoły wymagają karmienia na zimę. Dokarmianie rodzin pszczelich końcem sierpnia i początkiem września jest normalną sprawą w gospodarce pasiecznej. Tereny pożytkowe na których znaczący dopływ nektaru czy spadzi kończy się na lipcu praktycznie rozpoczynają karmienie już koło 15 lipca uzupełniając żelazny zapas 5-6 litrami gęstego syropu a później mniejszymi dawkami na pobudzenie matek do zwiększonego czerwienia i wzrostu rodziny przed zimą. Po czym koło 20 sierpnia następuje właściwe zimowe karmienie w 2-3 dużych dawkach tak aby zalać gniazdo.
Mój teren i moje pożytki praktycznie przez cały sezon gwarantują pokarm rozwojowy czyli rodziny się rozwijają bez potrzeby dokarmiania w sezonie. Oczywiście mam na myśli rodziny normlane, produkcyjne które moją odpowiednią ilość pszczoły lotnej. Rodziny młode, które się rozwijają muszą mieć dopływ pokarmu sztucznego… Karmienie zimowe rozpoczynam zazwyczaj koło 5 wrześni i staram się uwinąć do około 20 września. Zazwyczaj różnie z tym bywa i karmienie przeciąga się do końca września. Do tej pory karmiłem przeważnie cukrem ale miałem jeden sezon z karmieniem inwertem pszenicznym.

W tym roku z racji mało sprzyjającej pogody i dużej ilości młodych rodzin karmienie zimowe rozpocząłem wcześniej bo już po 25 sierpnia. Wcześniej raz w lipcu i raz w sierpniu wszystkie młodo utworzone rodziny dostały „cienkusz” czyli rzadki pokarm cukrowy a w moim przypadku był to inwert buraczany rozcieńczony 1:1 z wodą… Taki rzadki pokarm wystarcza na uzupełnienia podstawowej ilości zapasów młodej rodzinie i daje swobodę pełnego rozwoju. Rodziny starsze nie wymagały wspomagania „cienkuszem” ponieważ same na bieżące potrzeby zbierały pokarm naturalny. 

Czy dokarmianie pszczół jest niezgodne z założeniami pszczelarstwa naturalnego…?
Organicznicy z różnych stron świata opowiadają się za naturalnym pokarmem czyli pokarmem nektarowym oraz spadziowym który musi w odpowiedniej ilości być pozostawiony rodzinie pszczelej w gnieździe na czas zimowli. Z tego co pamiętam mówią też o tym, że jeżeli przyroda nie dysponuje odpowiednią ilością pokarmu rodziny pszczele można podkarmić syropem cukrowym czy innym syropem posiadającym cukry proste i chyb jeszcze dopuszczają różnego rodzaju zakwaszania, uzdatniania syropu mikroelementami czy innymi substancjami pro-biotycznymi. Nie znam dokładnych przepisów i nie jestem w 100% pewny czy tak jest w istocie…

Podobny pogląd i ja wyznaje… chodź nie zarzekam się że nie będę zmieniał na ten temat zdania lub nie modyfikował pewnych poglądów. Na tą chwilę uważam, że do zimy lepszy jest miód niż sztuczny syrop. Można to spokojnie zapisać tak: MIÓD> MIÓD+CUKIER> CUKIER… Jest jeszcze kwestia odpowiedniego dobrania ilości tego sztucznego pokarmu tak aby nie podawać pszczołom zbyt dużo jeżeli mają spore ilości własnego miodu. Nikt też nie chce zagłodzić pszczół chodź, na pewnym etapie celowe było by selekcjonowanie pszczół na odpowiednie gospodarowanie pokarmem czyli powstrzymanie się od jesiennego czerwienia, powstrzymanie się od intensywnego rozwoju w lutym kiedy jeszcze pogoda jest mało pewna itd. Wszystko to jest ważne i wiąże się z przeżywalnościom i ogólnym przystosowaniem ale znowu pojawia się problem ludzki czyli jak właściwie ocenić odpowiednią ilość pokarmu…?  Wszelkie dodatki do syropu typu zioła, probiotyki, zakwaszanie, mikroelementy, sole na tą chwilę pozostawiam na boku bo nie stosowałem i nie umiem tego robić,  nie znam się na tym ale coraz bardziej mnie ten temat ciekawi bo może jednak ten syrop na cukrze i wodzie który jest bez życia warto zaszczepić jakimś dobrymi, sprzyjającymi pszczołom bakteriami? Zostawiam to na następny sezon… mam całą zimę aby poczytać i przekonać się do takich metod. 

W mojej współpracy z pszczołami staram się zawsze przykładać do odpowiedniego zapasu pokarmu do zimy. Nauczony doświadczeniem minionego sezonu gdzie sporo rodzin padło na przedwiośniu z głodu mimo mojej jesiennej oceny która wskazywała na dobrze wykarmione pszczoły i odpowiednią ilość, w tym sezonie postanowiłem jeszcze bardziej zwrócić uwagę na odpowiednią ilość zapasów do zimy. Przypomnę, że w tamtym roku większość rodzin zimowała na dużym udziale miodu. Podejrzewam, że był to miód spadziowy co według mnie nie ma żadnego znaczenia w zimowaniu pszczół. Ogólnie odniosłem po zimie wrażenie, że zimowanie na większym procencie miodu wymaga większej ilości zapasów. Tak jakby miód był bardziej przez pszczoły konsumowany. Oczywiście mogę się mylić ale takie miałem odczucia po zimie 2016/2017. 

Dlatego w tym sezonie chciałem zebrać trochę danych dotyczących ilości zapasu w rodzinach. Postanowiłem poważyć część rodzin przed karmieniem na zimę i po karmieniu na zimę. Udało mi się zważyć 40 rodzin przed karmieniem. Wydaje mi się, że taka grupa pomoże zebrać mi dane które będę mógł wykorzystać…  Na wiosnę po pierwszym oblocie również wykonam ważenia tak aby sprawdzić ile realnie pszczoły zużyły pokarmu przez zimę.

Dokarmianie, zakarmianie itp. to trudny temat, zwłaszcza w pszczelarstwie naturalnym. Chciałoby się aby każdy sezon był pogodowo udany i aby pożytki trwały od kwietnia do sierpnia. Wtedy i pszczelarz by dostał odpowiednią działkę miodu ale też i pszczoły zimowałyby tylko na własnym naturalnym pokarmie. Niestety jak pokazują własne doświadczenia taki sezon w naszych warunkach może się trafić raz na 5 lat… lub rzadziej dlatego trzeba zaopatrzyć pszczoły w odpowiednią ilość pokarmu a wszystko rozchodzi się ile tego pokarmu musi być aby było dobrze… potrzeba czasu i doświadczenia. Cały czas się uczę pszczół bez leczenia, w brew pozorom to całkiem inne pszczoły…