Rozpoczynając cały proces obserwacji, testów na rodzinach
które żyją na komórce 4,9 mm i poddane są innym założeniom systemu chciałem
zobaczyć czy higieniczność stoi na wysokim poziomie. Z dostępnych publikacji
zarówno zagranicznych jak i naszych Polskich wynikało, że higieniczność rodzin pszczelich jest podwyższona i
pszczoły w szybkim tempie radzą sobie z oczyszczaniem komórek w których
znajduje się uszkodzony, zainfekowany czerw.
Dostępne opracowania pozwalają na zastosowanie podstawowych
testów higienicznych, które nie wymagają złożonych czynności czy wymyślnych
przyrządów.
Najprostszym testem jest „test igłowy”
Ogólnie testy higieniczne polegają na uśmierceniu czerwiu
(poczwarek) po to aby stworzyć sytuację w której pszczoły będą traktować ten
czerw jako zagrożenie w ulu czyli będzie to analogicznie czerw który zamarł na
skutek choroby czy zaziębienia.
Nie wiem kto jest dokładnie wynalazcą testu igłowego ( podobno Newton i Ostasiewski) ale
pierwsze informację jakie uzyskałem na ten temat pochodziły od Pana Kvetoslava
Cermaka twórcy pszczoły Vigor. Pan Cermak selekcjonował pszczołę (chyba cały
czas jeszcze selekcjonuje) Vigor na zwiększoną higieniczność i przeszło 15 lat
w swojej pracy test igłowy pomaga mu w prawidłowej ocenie wskaźnika higieniczności
„HYG”.
Jest to bardzo prosty test. Należy wyznaczyć obszar na
czerwiu 10x10 komórek z czerwiem a następnie uszkodzić te komórki za pomocą prostego
przyrządu. Przyrządem może być zwykły ołówek z gumką na której mocujemy igłę.
Igłą przebijamy zasklepione komórki tak aby uszkodzić czerw. Długość igły nie
może przekraczać 1 cm bo wiemy że głębokość komórki wacha się w granicach 1-1,4
cm. Według wskazówek Pan Cermaka należy zanotować godzinę rozpoczęcia testu
oraz rozpoznać komórki pszczele wchodzące w obszar przeznaczony do badania.
Chodzi o komórki puste lub z pyłkiem czy miodem. Następnego dnia po upływie
około 24 h wyjmujemy ramkę na której przekuliśmy odpowiednią ilość czerwiu i
notujemy ile komórek zostało całkowicie wyczyszczonych z martwych poczwarek.
Postępujemy tak jeszcze przez dwa dni. Gdy mamy zebrane wszystkie dane (godziny
kontroli, liczby wyczyszczonych komórek) podstawiamy je do wzoru który
opracował Pan Cermak i obliczamy wskaźnik HYG naszej rodziny.
Testowałem, sprawdzałem i na początku obliczałem
przedstawiony wskaźnik HYG. Zrobiłem tak tylko za pierwszym razem ponieważ
okazało się, że wystarcza jedna bądź dwie kontrole aby pszczoły wyczyściły
komórki z martwych poczwarek. Kolejne testy przeprowadzane na przełomie
sierpnia/września sprawdzałem po upływie 10-12 h ponieważ wiedziałem, że
higieniczność rodzin stoi na bardzo wysokim poziomie i trzeba skrócić czas
kontroli.
gdy po 10 h będzie taki obraz to znaczy, że rodzinki są wysoce higieniczne
W pierwszych próbach po obliczeniach, wskaźnik HYG (jest to
czas w jakim pszczoły poradzą sobie z wyczyszczeniem komórek) wahał się w
przedziale od 12-18 h. Sprawdzając po 24 h wszystkie uszkodzone komórki były
wyczyszczone i czasami zdarzało się, że matka zdążyła je już zaczerwić bądź
pszczoły zalały je nakropem. Dlatego później sprawdzałem po około 10 h.
Wykonywałem test w porannych godzinach a wieczorem sprawdzałem procent
oczyszczonych komórek. Zazwyczaj pszczoły oczyszczały komórki na poziomie
90-100%. Zdarzały się komórki nieodsklepione ale wynikało to z ominięcia bądź
nie uszkodzenia poczwarki w środku komórki.
Testy "temperaturowe"
Inną metodą badającą higieniczność w rodzinie pszczelej jest
wycinanie czerwiu i mrożenie go a następnie wstawianie w to samo miejsce na
plastrze i wkładanie do gniazda. Uważam, że jest to gorsza metoda ponieważ
niszczy się plaster pszczeli oraz uszkadza czerw wycinając nasz fragment do
zamrożenia. Dzięki uszkodzonym poczwarką pszczoły chętniej przystępują do
usuwania i odsklepiania czerwiu.
Nie zrezygnowałem z tej metody całkowicie ale zmieniłem tak
by nie niszczyć czerwiu który daje pszczołom sygnał do oczyszczania. W sezonie
potrzebowałem dużo ramek z naturalną zabudową trutową dlatego większość rodzin
odciągała takie ramki i matki je zaczerwiały. Potrzebowałem suszu z komórkami
trutowymi na wieczorne unasiennianie pod konkretne rodzin dlatego musiałem
pozbyć się trutni których nie koniecznie bym chciał na pasieczysku.
Gdy pszczoły zasklepiły komórki trutowe na
ramce, umieszczałem je w zamrażalniku na 24 h a następnie zostawiałem na kolejne 24 h w temperaturze pokojowej po czym
wkładałem do silnych, zdrowych rodzin w środek gniazda do całkowitego
oczyszczenia. Silne rodziny potrafiły
oczyścić całą ramkę z czerwiu trutowego w przeciągu 48-72 h. Kosztowało to
pszczoły dużo wysiłku ale według mnie pomogło im pokazać swoją higieniczność.
W bardziej zaawansowanych hodowlach wykonuje się testy z zamrożeniem czerwiu na ramce bez uszkodzenia mechanicznego. Do tego celu wykorzystuje się ciekły azot, który wprowadza się do kołnierza o odpowiedniej powierzchni umieszczonego nad czerwiem.
W przyszłym sezonie postaram się wykonać podobne testy z tym, że zamiast ciekłego azotu użyję suchego lodu, który pokruszony będzie spełniał podobne zadanie.
Uważam, że takie testy są bardzo dobrym ćwiczeniem czy
treningiem dla pszczół. Ponieważ zmuszają je do czyszczenia i uaktywnienia
swoich ukrytych umiejętności. Naprawdę
zmusza to nasze pszczoły do podjęcia czynności higienicznych w ulu. Elementy takiego treningu mogą przyczyniać się do zwiększenia oporności na roztocze
Varroa.
Test VSH
Badaniami nad higienicznym zachowaniem pszczół zajmuje się
już wielu pszczelarzy, profesorów pszczelarzy, zawodowych pszczelarzy, hodowców
matek pszczelich. Rozwija się to bardzo intensywnie i powstaje coraz więcej
grup hodowli higienicznych pszczół . Tylko, że dzieje się to po za naszym
krajem… chociaż coraz więcej hodowców krajowych matek pszczelich wykonuje
podstawowy test igłowy.
Czy VSH jest dostępne dla zwykłego amatora pszczelarstwa?
Zasadniczo pszczołami o instynkcie VSH możemy nazywać
pszczoły, które wykazują pewne zachowania składające się na ograniczenie
rozwoju roztocza jakim jest Varroa. Czy takie zachowania obserwujemy we
własnych pasiekach?
Prof. Harbo emerytowany naukowiec i miłośnik pszczół
opracował dość prosty sposób na ocenienie predyspozycji naszych pszczół pod
względem umiejętności ograniczania namnażania się roztoczy Varroa. Jest to
prosty test VSH który może przeprowadzić każdy pszczelarz.
Na czym to wszystko polega?
Ogólnie zdolność VSH jest uwarunkowana genetycznie i składa
się na nią aż 4 allele. Czyli odpowiedzialne są za to dwa geny czyli cztery
warianty alleli. Tak przynajmniej twierdzi John Harbo
Czy to jest prawdziwe i prawidłowe nie wiem. Inni czyli Lapidge, Oldroyd i
Spivak stwierdzili, że cecha higieniczności uwarunkowana jest siedmioma genami
czyli jest poligeniczna.
Dobra wiadomość jest taka, że córki po matce której
potomstwo wykazywało 100% VSH w krzyżówkach z trutniami które tej cechy nie
posiadają dalej przekazują na swoje potomstwo zachowania higieniczne. Przy 50% VSH trafiając na trutnia o
predyspozycjach VSH potomstwo dalej będzie miało zachowanie higieniczne.
Test polega na odsklepianiu poczwarek i wyszukiwaniu w nich
roztoczy. Wyszukiwanie musi być dokładne i potrzebne jest powiększenie.
Poczwarki wyjmujemy z komórki i dokładnie oglądamy czy ma na sobie jedną, dwie,
trzy samice, czy jest samiec. Przeszukujemy komórkę z której wyciągnęliśmy
poczwarki bo roztocze mogą siedzieć w środku. Wszystko dokładnie zapisujemy co
widzimy w każdej komórce. Ilość komórek które dadzą nam wiarygodny obraz to
około 100-150 szt.
100% VSH – komórki i poczwarki wyciągnięte na zewnątrz
posiadają pojedyncze szt. Samic Varroa ale nie mam w nich potomstwa i samców.
Pszczoły mają wszystkie 4 allele.
60% VSH – oznacza to, że 60% odnalezionych roztoczy w
komórkach nie posiada potomstwa, czyli nie jest zdolne do rozmnażania się
Pszczoły mają 3 allele.
30% VSH – Pszczoły posiadają 2 allele i dalej można się nimi
interesować.
25% VSH – Pszczoły nie posiadają wartości hodowlanej i instynkt
higieniczny leży w granicy błędu.
Ten test jest również prosty ale potrzebujemy powiększenia czyli
lampy stołowej z powiększeniem, czy lupy stołowej. Ogólnie powiększenie nie
musi być jakieś duże bardziej chodzi o dobre światło żeby oświetlić wnętrze
komórki z której wyciągniemy poczwarki. Potrzebujemy również pincety najlepiej
skośnej i białego podłoża aby było widać na nim roztocze.
Moim zdaniem jest to bardzo dobry sposób na ocenę porażenia
rodziny pszczelej. Oczywiście przy dużym porażeniu nie musimy wykonywać tego
testu bo V. widać wtedy gołym okiem i pszczoły maszerują z niewykształconymi
skrzydełkami co jest następstwem niedorozwoju bądź wirusów.
Na zakończenie
Cały czas myślę jak zrobić żeby się nie narobić. Mieć silne
i zdrowe rodziny, które będą miodne i łagodne bez atakowania ich niepotrzebną
chemią i nie ważne jaką chemią. Chodzi o to, że mają sobie dawać radę same bez
mojej pomocy… Interwencyjne zabiegi są
jakimś wyjściem ale na dłuższą metę trzeba będzie w końcu odciąć się od
wszystkiego i zacząć w końcu robić to co trzeba... Na razie brak mi odwagi.
W czystym i zdrowym środowisku żyje się pięknie i pięknie
się umiera. Cała filozofia przetrwania sprowadza się do przekazania swoich
genów poprzez wydanie potomstwa. Presja selekcyjna nie występuje. W środowisku
zanieczyszczonym, skażonym i nieprzyjaznym do życia, sprawa przetrwania wygląda
inaczej. Tylko w ekstremalnych warunkach możemy doskonalić swoje cechy i starać
się przetrwać za wszelką cenę tylko po to aby móc zachować swój gatunek. Czy
można to wszystko porównać do populacji pszczół i całego zła które na nie spływa
(Varroa, patogeny, chemia)?
Masz w sobie żyłkę naukowca i eksperymentatora. ja jestem na to zbyt leniwy :-)
OdpowiedzUsuńżyczę odwagi w decyzjach hodowlanych - nie są to decyzje łatwe.
co do czyszczenia dużej ilości trutni z ramek - jeżeli nie szukamy "treningu dla pszczół" i nie chcemy ryzykować chorób czerwiu (zwłaszcza przy dość długim wystawieniu rodziny na martwy czerw, jak 72h) można do tego wykorzystać mrówki: https://www.youtube.com/watch?v=8e419UbjFsw
Ponoć wyczyszczą wszystko co tylko można.
powodzenia!