środa, 11 czerwca 2014

Pełnia sezonu 2014




Miesiąc czerwiec jest zawsze dla mnie takim półmetkiem pszczelarskim. Pierwsze pożytki, pierwsze matki, pierwsze odkłady i pierwsze rójki już są za nami. Jak wyglądają rodziny pszczele i czy pierwsza część sezonu wypadła pomyślnie?


Zapowiedź szybkiej i stosunkowo ciepłej wiosny napawała dużym optymizmem. Zarówno  siła pszczół po słabej zimie jak i następujące po sobie pożytki dawały nadzieję na przyzwoite zbiory wiosennego wielokwiatu. Niestety przełom kwietnia i maj wyjaśnił wszystko a chwilę wątpliwości czy wirować miód który był w miodni w niewielkich ilościach rozstrzygnęła pogoda „trzecio majowa”  i dalsze zapowiedzi chłodów i deszczy. Gdzie temperatury nocą spadały do 3 st. C a w dzień utrzymywały się na poziomie od 8 do 12 st. C przy ciągłych opadach intensywnego deszczu. 

Jak się później okazało była to chyba z mojej strony najsłuszniejsza decyzja dotycząca opieki nad pszczołami w tym roku, bo nieodebranie miodu z miodni uchroniło moje pszczoły przed głodem i koniecznością podkarmiania. Oczywiście tyczy się to rodzin produkcyjnych bo odkłady „chciał czy nie chciał” musiały dostać swoją dawkę pokarmu aby przetrwać te niekorzystne dni które trwały do 18 maja.  Wtedy właśnie zaczęła się pogoda dla pszczół. Ciepła i wilgotna. Jednak pogoda lubi płatać figle i na akację znowu się popsuło i znowu ucierpiała. Mamy czerwiec i jak na razie nie zapeszając jest przyzwoicie. Rodzinki mimo przystopowanego rozwoju utrzymują siłę i nie w głowie im głupoty o stanie rojowym. Zastanawiam się czy to moja zasługa, czy odpowiedni ul, czy może odpowiednie matki czy jeszcze coś innego? Pożytek w polu dopisuje. Kwiaty różnego rodzaju, kwitnie gorczyca, facelia, zaczynają chabry i inne zioła łąk i lasów. Oczekuje spadziwoania drzew iglastych czyli u mnie głównie jodły. Miód ten naprawdę ma swoją wartość i niepowtarzalny smak…





Miesiąc czerwic jest również miesiącem w którym dostaje dużo telefonów od ludzi zaniepokojonych pszczołami, osami czy szerszeniami. Często wystarczy porada telefoniczna. Ostatnio pomogłem małemu roikowi trafić do mojego ula na węzę 4,9 mm świeżutka, własnej roboty.  Zobaczymy jak sobie poradzi szara pszczółka pewnie krainka bądź jakiś mieszaniec. Ogólnie lubię pracę z rójkami. Jest łatwa, szybka i przyjemna a obserwacje nad pracą pszczół w takiej rodzinie są bardzo pouczające. Po osadzeniu roju, zawsze go podkarmiam 2-3 l syropu cukrowego 1:1. Uważam, że jest to dawka na zagospodarowanie nowe lokum. Od tej chwili rodzinka ma spokój na co najmniej 5-7 dni. Następnie sprawdzam jak odbudowują plastry, czy matka czerwi prawidłowo i czy pszczoły gromadzą nektar i pyłek. Zazwyczaj na drugi dzień można dostrzec pszczoły noszące masowo pyłek do ula. Jest to oznaką zdrowia rodziny i tego, że w ulu jest matka więc w krótce będzie potrzebny pokarm dla młodego czerwiu. Wcześniej jak najszybciej wymieniałem matkę z roju, jednak doszedłem do wniosku, że na tym etapie jest to nie potrzebne a nawet szkodliwe dla rozwijającej się rodziny. Silna rójka 3kg i więcej jest wstanie przynieść miodu dla pszczelarza jeszcze w tym samy roku. Matki rojowe wymieniam jesienią bądź przed czerwieniem na pszczołę zimową czyli przełom lipca/sierpnia. Jak wiadomo, wszystko zależy od danej sytuacji i przeglądu po tych 5-7 dniach od osadzenia.


 

czwartek, 15 maja 2014

Przygotowanie rodzinek weselnych, poddawanie matek, uliki w korpusie, ciekawostki z dawnych lat




Rodzinki weselne, weselniki 6 komorowe w korpusie 1/2 Dadanta

Druga seria matek udanie się wygryzła i trzeba było zagospodarować otrzymane mateczki. Tym razem postanowiłem zasiedlić dwa uliki weselne stworzone na bazie korpusu ½ Dadanta. Korpus został podzielony na pół a połówki na trzy części. W korpusie powstało 6 komorowych ulików. Każda komora ulika mieści 4 rameczki oraz posiada wyjście zakończone kółkiem weselnym i dostęp do pokarmu pobieranego ze słoika umieszczonego na zewnątrz. Budowa i idea ulika na bazie korpusu został całkowicie zgapiona od kolegi Leszka a sposób podkarmiania za pomocą zewnętrznych słoiczków podpatrzyłem u Stephana z La Palmy chociaż u Leszka też taki widziałem. Stephan ma również ciekawie rozwiązane uliki weselne. Czasami mam wrażenie, że Stephan też czyta Webera ale to chyba szkoła włoskich Hodowców matek. U mnie zarówno daszek jak i dennice do ulików wykonałem ze styroduru  i są oddzielnym elementem. W dennicy wykonałem 6 otworów wentylacyjnych w których umieściłem „pajączki”.




Tworzenie rodzinek weselnych.

Z racji brzydkiej pogody jak na tą porę roku dopiero wieczorem w dniu wygryzania się matek (10 maja) udało mi się pozyskać pszczoły do rodzinek. Przez cały dzień było pochmurnie z opadami deszczu i silnym wiatrem. Pszczoły strząsałem do przygotowanej skrzyneczki pakietowej. Niska temperatura nie jako wymusiła na mnie pozyskanie pszczół z miodni bo szkoda schładzać gniazdo tylko dla tego celu. Poza tym pszczoły z miodni są pszczołami młodymi które nadają się do ulików a miodnia oddzielona jest kratą przez co nie weźmiemy ze sobą trutni, które wprowadzają niepokój w takich rodzinkach i nie są nam potrzebne oraz nie musimy zwracać uwagi na matkę. 

Napełnianie 6 komorowych ulików idzie dość szybko.  Potrzebujemy spryskiwacz z wodą aby pszczoły nam się nie rozłaziły i kubeczek o pojemności około 250-300 ml, oczywiście może być więcej lub inne naczynie takie aby wygodnie nam było nabierać pszczoły. Napełniony ulik zostawiamy na 24 godziny w zaciemnionym miejscu z dostępem z każdej komory do pokarmu. Próbowałem zastosować wspólne podkarmianie ale u mnie się to nie powiodło ponieważ pszczoły zazwyczaj przechodziły do 2,3 komór a reszta zostawała pusta. Podkarmianie przez słoiki zewnętrzne jest proste i skuteczne. Poddawanie matek czy mateczników na wygryzieniu idzie również szybko. Przy tej czynności nie trzeba się długo zastanawiać. Ja dla pewności maczam mateczkę w sycie oraz matecznik i umieszczam w danej komorze. Wydaje mi się, że pszczoły które są w dość dużym szoku po zsypywaniu prędzej zwrócą uwagę zarówno na matkę jak i matecznik. Przyjęcie takich matek czy mateczników jest 100%  bo inaczej być nie może. 

Konstrukcja takiego typu komorowego ulika nie jest nowością jakby się mogło wydawać. Zarówno Wawryn jak i Weber w swoich publikacjach pokazują podobne systemy ulików do unasienniania matek pszczelich. Leonard Weber w swojej książce z 1920 roku wydanej we Lwowie dokładnie opisuje budowę takiego ulika.

"Zamiast pojedynczych maleńkich ulików używają niektórzy pszczelarze jednego ula, podzielonego na kilka części, w których umieszcza się tyleż roików."
"W każdej ścianie skrzynki wywierca się świderkiem okrągły otwór... , ... które służą jako wyloty oddzielnych roików"
"W dnie każdego ulika można zrobić okrągły otwór do wentylacji gniazda zaopatrzony w siatkę drucianą i zamykany czopem"

Ponad to Weber pisze, że:

"...przygotowuje się uliki weselne, do których mieściłoby się dwie ramki nadstawkowe. Podczas głównego pożytku, lub z chwilą nastania tegoż, znajduje się niemało plastrów zaczerwionych w nadstawkach. Wypełniając takimi ramkami z obsiadłemi pszczołami przygotowane uliki, tworzymy w ten sposób bez wielkich zachodów i szybko roiki weselne..."