Po pierwsze nie ma i chyba nigdy nie będzie całkowicie odpornych pszczół na warrozę. Jest to raczej fakt a nie opinia. Wszystkie znane mi populację pszczół radzących sobie bez leczenia wypracowały własne i często wspólne między poszczególnym populacjami mechanizmy radzenia sobie z dręczem pszczelim... Najbardziej znane to VSH, grooming, recapping czy skrócony okres zamkniętego czerwiu. Jak wiadomo wszystko co złe inicjuje warroza. Osłabione pszczoły łatwiej zapadają na choroby wirusowe jak i nosemy. Dodatkowo warroza jest świetnym przenosicielem wirusów. Od pewnego czasu sama obecność warrozy w rodzinach pszczelich na moich pasiekach nie stanowi zasadniczego problemu. O wiele gorsze są natomiast choroby wirusowe które praktycznie co jakiś czas ale nie w każdym sezonie dają o sobie znać. W sensie są widoczne gołym okiem, czyli w rodzinach pojawiają się pszczoły z widocznym oznakami tychże wirusów. Z nosemą apis praktycznie nigdy objawowo nie miałem do czynienia. Nosema cerana prawdopodobnie objawia się jesienią ale zazwyczaj w formie utajonej bo też nie widzę drastycznych spadków pszczół i wypszczeleń z tygodnia na tydzień. Rodziny umierają po cichu w zimie. Według moich obserwacji przyczyny śmierci rodzin pszczelich upatruję w wirusach i ogólnym osłabieniu poszczególnych rodzin. Jak temu zaradzić? No cóż trzeba skierować wzrok na warrozę... Mimo tego, że miałem do czynienia z rodzinami o dużym porażeniu i udanej zimowli tak jak i o marginalnym porażeniu i nieudanej zimowli to chyba czas najwyższy jeszcze raz zbadać ten problem i spróbować spojrzeć na to od innej strony. Żeby wszystko było jasne, swego czasu czyli w latach 2013-2016 wykonywałem różne testy dzięki którym byłem w stanie wytypować rodziny które:
mają najmniejszą ilość warrozy w okresie całego sezonu.
mają największe zdolności samoistnego się oczyszczania z warrozy cechy groomingu
mają genetyczne umiejętność wykrywania samic warrozy pod zasklepem cecha VSH
Wtedy mimo wytypowanych rodzin a było ich przeszło 60 selekcja negatywna zadziałała czyli rodziny pszczele najmniej „przystosowane” w danym momencie zakończyły żywot po zimie. Pierwsze większe sito które prawdopodobnie odsiało całkowicie nieprzydatne pszczoły... Dalsze sezony to już jest walka o równowagę i przywrócenie potencjału gospodarczego na pasiekach. Mamy obecnie 7 sezon pszczół bez leczenia na moich pasiekach i na sytuację zdrowotną czy gospodarczą nie mogę narzekać zważywszy na wydarzenia z poprzedniego roku ale jednak cały czas czuję, że można a nawet należy coś poprawić aby jeszcze lepiej to funkcjonowało. Entuzjazm pszczelarski a zwłaszcza dotyczący wyhodowania czy wyselekcjonowania pszczół „odpornych” na warrozę czyli radzących sobie z dręczem już dawno u mnie przeminął i przyjąłem postawę co ma być to będzie a pewne rzeczy wydarzą się same... jednak co jakiś czas pojawiają się nowe doniesienia ze świata pszczelarzy nieleczących pszczół czy świeże prace naukowe dotyczące tematu a to wystarczy żeby na nowo zmusić mnie do przekopania tych prac i wyciągnięcia czegoś dla siebie abym mógł to sprawdzić na pasiece lub ponownie zaplanować własne małe projekty... Tak się stało i tym razem po przeczytaniu bardzo motywującego chodź nie odkrywczego dla mnie artykułu Pani Oddie.
Osobiście cieszy mnie tendencja którą obserwuję, że ludzie zajmujący się pszczelarstwem bez leczenia, sprawdzający różne populację pszczół które przetrwały mimo warrozy z wielką otwartością i chęcią dzielą się swoją wiedzą i badaniami, które nie są przecież łatwe... I w tym artykule Mellisy można to łatwo dostrzec a główne przesłanie które ma pomóc pszczelarzom zawiera się w trzech hasłach: Policz roztocza, Wyhoduj własne matki pszczele i najważniejsze Podziel się doświadczeniem....
Zatem dzielę się doświadczeniem i z chęcią króciutko przedstawię o czym był ten artykuł który jednak sprawił, że postanowiłem zrobić wpis na blogu...
Spostrzeżenia z Norwegii:wykorzystanie naturalnej adaptacji do hodowli pszczół odpornych na warrozę.
Artykuł opisuje dobrze już zbadaną populacje pszczół Norweskich o potwierdzonych umiejętnościach radzenia sobie z warrozą. Mianowicie w Norwegi znajduje się pszczelarz, który nie leczy pszczół od 1997 roku. Nie jest to pszczelarz z opowieści anegdotycznych, z zasłyszanych historii o dziadku spod Nałęczowa który pszczół nie leczy od zawsze... Populacja Terjego Rejnertsena to nie jest małe stadko w dzikich ostępach Skandynawii... bez innych pszczół i pszczelarzy w okolicy... Pszczoły TR to około 400 rodzin pszczelich żyjących bez leczenia od 25 lat. Znajdują się rzut kamieniem od stolicy Norwegii... Kiedy warroza przybyła do Norwegi ichniejszy Urząd do spraw pszczelarstwa wydał zalecenia dotyczące zwalczania warrozy. TR uznał, że trzeba się do tego dostosować i rozpoczął leczenie swoich pszczół kwasami. Niestety mimo leczenia miał duże spadki. Wtedy podjął decyzję o zaprzestaniu leczenia. Dokupił rodziny pszczele z północnych rejonów Norwegii gdzie warroza jeszcze nie dotarła i rozpoczął swoją selekcję na odporność. Po kilku latach śmiertelność pszczół po zimowli wahała się między 5% a 15%. Oczywiście w pierwszych latach była znacznie większa ale z biegiem czasu wszystko się stabilizowało.
Pszczoły TR stały się „odporne” na dręcza przy czym ich przydatność gospodarcza niczym nie odbiegała od innych lokalnych populacji które były leczone. W celu potwierdzenia ilościowej zawartości dręcza pszczelego w rodzinach TR, Mellisa przeprowadziła badanie porównawcze. Dwie grupy rodzin po 20 szt. były poddane zliczaniu spadłych samic warrozy przez okres od 19 maja do 18 sierpnia. Wyciągano średnią tygodniową z poszczególnych rodzin. Grupą kontrolną była grupa rodzin rasy Carnica które były regularnie leczone do jesieni 2018 roku. Dane badawcze zebrano w roku 2020. Na zamieszczonym wykresie widać jak w grupie kontrolnej przybywa warrozy wraz z upływem czasu a w grupie z pszczołami TR liczebność warrozy utrzymuje się na względnie jednolitym poziomie.
Co więc zatem sprawia, że pszczoły TR przeżywają bez leczenia i dalej są przydatne gospodarczo?
Ano większość populacji które stawiają czoła dręczowi bez leków posiada jakiś wachlarz cech przydatnych w ograniczaniu ilościowym dręcza w sposób pośredni lub bezpośredni. W populacji TR zauważono, że częstym zjawiskiem jest odsklepianie i ponowne zasklepianie komórek z czerwiem pszczelim w których znajduje się samica warrozy. Okazuje się, że takie otwory w komórkach można łatwo zdiagnozować i samemu zlokalizować. Wydaje się też raczej pewne, że zachowanie to jest w jakiś sposób powiązane z SMR. Rozprzestrzenienie się warrozy praktyczne po całym świecie sprawiło, że koncepcja równowagi pomiędzy pasożytem a żywicielce nie jest wcale pozbawiona sensu a nienaturalne zagęszczenia rodzin pszczelich i przenikanie się różnych pszczół jak i różnych dręczy pszczelich z czasem musi wygenerować procesy adaptacyjne co zresztą już się dzieje samoczynnie w rożnych miejscach na różnych populacjach. Na wykresie widzimy wskaźnik nieudanych reprodukcji samic dręcza pszczelego w czterech różnych populacjach. Wskaźniki nieudanej reprodukcji są wyższe w każdej populacji która przeżyła...
Można sobie zadać pytanie jak to robią pszczoły które żyją bez leków? Jak ograniczają warrozę do bezpiecznego poziomu? Autorzy odpowiadają krótko: wciąż nie jesteśmy tego pewni... ale istnieje kilka sposobów aby pszczoły uruchomiły cechy składające się na SMR, są to właśnie zachowania które przyczyniają się do usuwani zainfekowanego czerwiu w którym znajduje się płodna samica dręcza pszczelego (VSH), kolejny to skrócony okres inkubacji czerwiu który również przyczynia się do SMR... bo krótszy czas żerowania samicy dręcza, to słabsze odżywienie, mniej jaj itd.? Można przedstawić różne dowody na postawione hipotezy ale jest jedna cecha która jest konsekwentnie obserwowana w populacjach które przeżyły. Jest to odsklepianie komórek pszczelich. Odsklepianie komórek jest naturalnym zachowaniem pszczół w procesie oceny stanu zdrowia przepoczwarzającego się czerwiu. Sygnały które to inicjują są prawdopodobnie dość liczne i powiązane ze sobą. Chodzi o to że pszczoły nie pozostawiają otwartych zdrowych komórek z czerwiem pszczelim. Każda ingerencji w czerw pszczeli musi mieć uzasadniony powód który wywoływany jest właśnie odpowiednim sygnałem czuciowym... Wiadome jest, że potomstwo dręcza pszczelego źle reaguje na zmiany wilgotności. Zaburzenie poprzez otwarcie komórki może być nawet tak stresujące dla samicy dręcza, że zaburza u niej składanie jaj lub zakłóca akt kojarzenia potomstwa. Odsklepianie i zasklepianie może wystąpić wielokrotnie na tej samej komórce. Pomijając teoretyczne rozważania, istnieją uderzające dowody na to, że ponowne zasklepianie komórek pszczelich jest zwiększone w rodzinach które przeżyły bez leczenia jak i w rodzinach które są ukierunkowane na cechy VSH.
Te same populację co na wykresie wyżej zbadano pod względem odsklepiania i ponownego zasklepiania komórek pszczelich. Słupki na wykresie przedstawiają poziom komórek pszczelich ponownie zasklepionych. Interesujące jest to, że są to całkiem różne i odrębne geograficznie populację a mimo to wykształciły bardzo wysoki poziom recappingu. Oprócz tych czterech populacji recapping został udowodniony również u innych pszczół które przeżyły bez leczenia. Przeprowadzone badania na populacjach zachodnich pszczół w Niemczech, Chorwacji i Austrii potwierdziły że cecha recappingu skupia się na dręczu pszczelim i jest skorelowana z SMR. Teraz jest już trochę jaśniej i należy zadać pytanie. Co może zrobić pszczelarza aby wykorzystać te naturalne adaptację w swojej pasiece i czy istnieje jakiś przepis który można opracować na podstawie zdobytej wiedzy z tych badań?
Jaki jest więc przepis?
Zmienność cech i presja środowiska to narzędzia które mogą uwypuklać pewne cechy. Terije przyjął zasadę, że nie pozwala rozmnażać się pszczołą które są według niego słabe. Nie musi likwidować rodzin. On po prostu wymienia im matkę na nową która pochodzi od najlepszych rodzin z roku poprzedniego. Terije każdego roku znajduje 10% najlepszych rodzin na swoich pasiekach i z tych rodzin hoduje matki aby zastąpić nimi stare matki w 30% najgorszych rodzin. Definicja słowa „najlepsze” w stosunku do pszczół Terijego to sprawa dość złożona. Oczywiście chodzi tu o najlepsze według Ciebie na własnej pasiecie. Każdy może wprowadzić własne kryteria. Terije dodaje, że warroza nie jest przedmiotem zainteresowania, jest zmienną. Dlatego, każdy wybór musi być dokonany w sposób odpowiedzialny bo w większości przypadków dotyczących dręcza pszczelego mamy do czynienia z systemem który nie osiągnął jeszcze naturalnej równowagi i nie wiadomo czy osiągnie. Wiąże się z tym odpowiedzialna hodowla i kontrola roztoczy tak aby rodziny które mają nadmiar dręcza nie stanowiły zagrożenia dla innych rodzin na pasiece jak i sąsiednich pasiek.
Co może zrobić pszczelarz ze swoimi pszczołami?
Przede wszystkim pszczelarze muszą sobie uświadomić, że pszczoły to zwierzęta wyjątkowe i nie dotyczą ich żadne ograniczenia a interakcja ze środowiskiem naturalnym jest wpisana w ich biologię. Dlatego interakcja z innymi pszczołami jest nieunikniona i w interesie nas wszystkich ważne jest aby utrzymywać swoje pszczoły w zdrowiu. Co do hodowli pszczół radzących sobie z dręczem pszczelim autorzy opracowali trzy zasadnicze sugestię. Nie są to twarde zasady a raczej pomoc w uzyskaniu pszczół które będą w stanie poradzić sobie z dręczem.
Policz roztocza
Pierwsze co możesz zrobić to policz roztocza w rodzinie pszczelej. Tu autorzy sugeruja aby korzystać z flotacji lub mniej inwazyjnych narzędzi jak zliczanie martwych roztoczy na dennicy. Najlepiej zliczać wiosną, latem i jesienią aby uzyskać obraz wzrostu populacji warrozy w rodzinie pszczelej. Warto też wykonywać takie testy częściej bo ilość warrozy zależna jest od ilości czerwiu w rodzinie jak i jej siły. Podejmując decyzję o leczeniu czy dalszej reprodukcji warto znać lokalny próg zagrożenia warroza w danej rodzinie pszczelej.
Wyhoduj własne matki pszczele
Jest to dość oczywiste. Własne matki to lokalne pszczoły. To lepsza adaptacja a lokalna adaptacja odgrywa znaczącą rolę w zdrowiu rodziny pszczelej. Staraj się utrzymywać szeroką pule genetyczną w lokalnym kontekście czyli nie hoduj matek po jednej wybranej królowej ale przyjmij przynajmniej 10% próg selekcyjny. Pamiętaj, że nie musisz uśmiercać rodzin które walczą lub słabo wyglądają. Możesz po prostu wymienić im matkę.
Podziel się doświadczeniem
Ten krok jest najważniejszy. Podziel się doświadczeniem i wiedzą którą nabyłeś podczas prób dostosowania pszczół do panujących lokalnych warunków i dręcza pszczelego. Szukaj pomocy u bardziej doświadczonych pszczelarzy i jeśli masz małe zasoby nawiąż współpracę z sąsiadami pszczelarskimi. W miarę możliwości wszystko notuj i zapisuj abyś mógł się tym później podzielić.
Wnioski.
Z czasem może być tylko lepiej. Będą pojawiać się nowe badania i będziemy dowiadywać się coraz więcej o zachowaniach pszczół które żyją w równowadze z dręczem pszczelim. Nie będzie superpszczoły która wszystko rozwiąże... Będą natomiast poszczególni pszczelarze, stowarzyszenia i naukowcy którzy razem pomogą rozwiązać problem warrozy.
Napisałem luźne streszczenie artykułu, trafi się też mój komentarz. Oczywiście zachęcam do przeczytania oryginału bo niektóre tematy pominąłem lub nie do końca w pełni rozwinąłem. Raczej przekazałem to co mnie najbardziej interesowało i uważałem za istotne.
Co do samego Terje to napiszę jeszcze kilka zdań na jego temat bo wydaje mi się na tyle interesujący, że warto go trochę lepiej poznać. Otóż TR nigdy nie stosował systemowych rozwiązań dotyczących szacowania warrozy w rodzinach. On skupia się na cechach widzialnych gołym okiem. Czyli rodziny które wybiera do dalszej reprodukcji to pszczoły które bardzo dobrze czerwią a czerw wygląda zdrowo, są łagodne, nie dążą nadmiernie do rojenia oraz są bardziej żółte czyli fenotypowo bardziej odpowiadają mu pszczoły u żółtym ubarwieniu. Co ciekawe rodziny utrzymuje na komórce 4,9 mm a węzę produkuje sam ze swojego wosku... a więc to też może mieć jakiś wpływ na ujawnienie pożądanych cech w jego rodzinach. Jak dodaje Juhani Lunden po wizycie u TR pszczoły na komórce 4,9 mm podobno mają lepsze wyniki miodowe ale poziom warrozy podobny jak u innych na standardowych komórkach... Mellisa udowodniła w badaniach, że pszczoły TR końcem sezonu potrafią ograniczyć namnażanie warrozy a to według mnie jest kluczowe aby wirusy pszczele nie zdominowały rodzin tuż przed zimą. Pszczoły nieobciążone warrozą i wirusami z oczywistych powodów będą lepiej zimować. Ule na których gospodaruje TR to styropiany a więc zwolennicy drewna mogą być tu zawiedzeni. Jednak jak widać ul nie stanowi o tym czy dana populacja będzie żyć bez leków... a tysiące rożnych teorii odnoszących się do tego jaki ul jest najlepszy do gospodarki z pszczołami bez leczenia można wsadzić wiadomo gdzie. Terje po prostu robi swoje. Najzwyczajniej w świecie uprawia gospodarkę pszczelarską nastawioną na zysk. Jeszcze jest jeden kluczowy element który wpływa na jego pszczoły i całą okolice. Otóż TR intensywnie działa i współpracuje z lokalną społecznością pszczelarzy. Tam większość pszczelarzy od kilku lat pszczół nie leczy. Z tego co można wyczytać nie lubi się niepotrzebnie narobić a więc wszelkiego rodzaju testy i badania zostawia naukowcom. Pewnie za jakiś czas przeczytamy kolejne naukowe opracowania na temat pszczół TR...
P.S. - pszczoły TR to mieszańce powstałe z dużej części populacji buckfast oraz druga niezależna populacja przeniesiona dalej powstała na pszczole Carnicy z udziałem pszczół miejscowych
Johani Lunden hm, 10 matek miałem. Hm od tego czasu nie czytam co pisze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Robert.
Miałeś po rozcieńczeniu od polbarta... Z tego co kojarzę. Z resztą co ma piernik do wiatraka?
UsuńGdzie mieszkasz? Ile jest do pasiek w km? To mym zdaniem oczywista ściema.
UsuńNie rozumiem. Chłopie zacznij pisać po Polsku.
UsuńDzięki za materiał. To co robisz ważne jest dla mnie, pozwala poukładać sobie informacje o pszczołach. Wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńRzetelny i przydatny artykuł.
OdpowiedzUsuń