Tak jak co roku moje pszczoły wymagają karmienia na zimę.
Dokarmianie rodzin pszczelich końcem sierpnia i początkiem września jest
normalną sprawą w gospodarce pasiecznej. Tereny pożytkowe na których znaczący
dopływ nektaru czy spadzi kończy się na lipcu praktycznie rozpoczynają
karmienie już koło 15 lipca uzupełniając żelazny zapas 5-6 litrami gęstego
syropu a później mniejszymi dawkami na pobudzenie matek do zwiększonego
czerwienia i wzrostu rodziny przed zimą. Po czym koło 20 sierpnia następuje
właściwe zimowe karmienie w 2-3 dużych dawkach tak aby zalać gniazdo.
Mój teren i moje pożytki praktycznie przez cały sezon
gwarantują pokarm rozwojowy czyli rodziny się rozwijają bez potrzeby dokarmiania
w sezonie. Oczywiście mam na myśli rodziny normlane, produkcyjne które moją
odpowiednią ilość pszczoły lotnej. Rodziny młode, które się rozwijają muszą
mieć dopływ pokarmu sztucznego… Karmienie zimowe rozpoczynam zazwyczaj koło 5
wrześni i staram się uwinąć do około 20 września. Zazwyczaj różnie z tym bywa i
karmienie przeciąga się do końca września. Do tej pory karmiłem przeważnie
cukrem ale miałem jeden sezon z karmieniem inwertem pszenicznym.
W tym roku z racji mało sprzyjającej pogody i dużej ilości
młodych rodzin karmienie zimowe rozpocząłem wcześniej bo już po 25 sierpnia.
Wcześniej raz w lipcu i raz w sierpniu wszystkie młodo utworzone rodziny
dostały „cienkusz” czyli rzadki pokarm cukrowy a w moim przypadku był to inwert
buraczany rozcieńczony 1:1 z wodą… Taki rzadki pokarm wystarcza na uzupełnienia
podstawowej ilości zapasów młodej rodzinie i daje swobodę pełnego rozwoju.
Rodziny starsze nie wymagały wspomagania „cienkuszem” ponieważ same na bieżące
potrzeby zbierały pokarm naturalny.
Czy dokarmianie pszczół jest niezgodne z założeniami
pszczelarstwa naturalnego…?
Organicznicy z różnych stron świata opowiadają się za
naturalnym pokarmem czyli pokarmem nektarowym oraz spadziowym który musi w
odpowiedniej ilości być pozostawiony rodzinie pszczelej w gnieździe na czas
zimowli. Z tego co pamiętam mówią też o tym, że jeżeli przyroda nie dysponuje
odpowiednią ilością pokarmu rodziny pszczele można podkarmić syropem cukrowym
czy innym syropem posiadającym cukry proste i chyb jeszcze dopuszczają różnego
rodzaju zakwaszania, uzdatniania syropu mikroelementami czy innymi substancjami
pro-biotycznymi. Nie znam dokładnych przepisów i nie jestem w 100% pewny czy
tak jest w istocie…
Podobny pogląd i ja wyznaje… chodź nie zarzekam się że nie
będę zmieniał na ten temat zdania lub nie modyfikował pewnych poglądów. Na tą
chwilę uważam, że do zimy lepszy jest miód niż sztuczny syrop. Można to
spokojnie zapisać tak: MIÓD> MIÓD+CUKIER> CUKIER… Jest jeszcze kwestia
odpowiedniego dobrania ilości tego sztucznego pokarmu tak aby nie podawać
pszczołom zbyt dużo jeżeli mają spore ilości własnego miodu. Nikt też nie chce
zagłodzić pszczół chodź, na pewnym etapie celowe było by selekcjonowanie
pszczół na odpowiednie gospodarowanie pokarmem czyli powstrzymanie się od
jesiennego czerwienia, powstrzymanie się od intensywnego rozwoju w lutym kiedy
jeszcze pogoda jest mało pewna itd. Wszystko to jest ważne i wiąże się z
przeżywalnościom i ogólnym przystosowaniem ale znowu pojawia się problem ludzki
czyli jak właściwie ocenić odpowiednią ilość pokarmu…? Wszelkie dodatki do syropu typu zioła,
probiotyki, zakwaszanie, mikroelementy, sole na tą chwilę pozostawiam na boku
bo nie stosowałem i nie umiem tego robić, nie znam się na tym ale coraz bardziej mnie
ten temat ciekawi bo może jednak ten syrop na cukrze i wodzie który jest bez
życia warto zaszczepić jakimś dobrymi, sprzyjającymi pszczołom bakteriami?
Zostawiam to na następny sezon… mam całą zimę aby poczytać i przekonać się do
takich metod.
W mojej współpracy z pszczołami staram się zawsze przykładać
do odpowiedniego zapasu pokarmu do zimy. Nauczony doświadczeniem minionego
sezonu gdzie sporo rodzin padło na przedwiośniu z głodu mimo mojej jesiennej
oceny która wskazywała na dobrze wykarmione pszczoły i odpowiednią ilość, w tym
sezonie postanowiłem jeszcze bardziej zwrócić uwagę na odpowiednią ilość
zapasów do zimy. Przypomnę, że w tamtym roku większość rodzin zimowała na dużym
udziale miodu. Podejrzewam, że był to miód spadziowy co według mnie nie ma
żadnego znaczenia w zimowaniu pszczół. Ogólnie odniosłem po zimie wrażenie, że
zimowanie na większym procencie miodu wymaga większej ilości zapasów. Tak jakby
miód był bardziej przez pszczoły konsumowany. Oczywiście mogę się mylić ale
takie miałem odczucia po zimie 2016/2017.
Dlatego w tym sezonie chciałem zebrać trochę danych
dotyczących ilości zapasu w rodzinach. Postanowiłem poważyć część rodzin przed
karmieniem na zimę i po karmieniu na zimę. Udało mi się zważyć 40 rodzin przed
karmieniem. Wydaje mi się, że taka grupa pomoże zebrać mi dane które będę mógł
wykorzystać… Na wiosnę po pierwszym
oblocie również wykonam ważenia tak aby sprawdzić ile realnie pszczoły zużyły
pokarmu przez zimę.
Dokarmianie, zakarmianie itp. to trudny temat, zwłaszcza w
pszczelarstwie naturalnym. Chciałoby się aby każdy sezon był pogodowo udany i
aby pożytki trwały od kwietnia do sierpnia. Wtedy i pszczelarz by dostał
odpowiednią działkę miodu ale też i pszczoły zimowałyby tylko na własnym
naturalnym pokarmie. Niestety jak pokazują własne doświadczenia taki sezon w
naszych warunkach może się trafić raz na 5 lat… lub rzadziej dlatego trzeba
zaopatrzyć pszczoły w odpowiednią ilość pokarmu a wszystko rozchodzi się ile tego pokarmu musi być aby było dobrze… potrzeba czasu i
doświadczenia. Cały czas się uczę pszczół bez leczenia, w brew pozorom to
całkiem inne pszczoły…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz