Tło
Kto czyta mojego bloga ten wie, że od jakiegoś czasu
staram się współpracować z pszczołami tak aby one traciły jak najmniej na tej
współpracy. Różnie to wygląda ale myślę, że z czasem może być tylko lepiej. Rok
2017 będzie 3 sezonem nie leczenia pszczół... chodź patrząc na całość czyli
bardziej naturalny kierunek to okres ten robi się dłuższy. Przez te wszystkie sezony wprowadziłem węzę
własnej produkcji o komórce 4,9 mm, zmniejszyłem odstępy między osiami plastra
do 30 mm, sprowadziłem dużo różnego materiału genetycznego o cechach
przydatnych jeżeli chodzi o przeżywalność i zdrowie rodziny pszczelej. Już od
dwóch sezonów moje pszczoły mają całkowitą swobodę w odbudowie plastrów. Nie
stosuje lekarstw, ziół, wspomagaczy czy suplementów. Staram się zimować
pszczoły na dużej domieszce miodu która w tym sezonie stanowiła większy udział
niż pokarm cukrowy. Bazuje już teraz tylko na własnych matkach córkach które
przetrwały na moich pasiekach w moim terenie. Rok 2015 a raczej zima 2015/2016
pokazały, że nie tylko genetyka się liczy a bardziej powiązanie poszczególnych rodzin
pszczelich z okolicznym środowiskiem. Wtedy z ponad 60 rodzin ostało się
finalnie 10 czyli przyroda potraktowała moje pasieki dość surowo i sprowadziła
na ziemię moje plany na wiecznie zdrowe i miodne pszczoły. Oczywiście gdzie
potrafiłem to wyciągnąłem wnioski i pewne aspekty mojej gospodarki pasiecznej
poprawiłem, choćby podejście do zimowli które opisałem dokładnie w temacie
„Zimowanie”.
Mogę tylko dodać, że po tej zimie nie miałem przypadku aby rodzina utknęła
gdzieś na dole w korpusie i umarła z głodu mając nad głową dużo jedzenia.
Stwierdzam, że wyeliminowałem ten problem u mnie w pasiece. Unikam porównań pszczół nieleczonych z
leczonymi które poddawane są całemu procesowi przyśpieszania, pobudzania i
standaryzacji w danej pasiece. Nie ma sensu tego robić bo to całkiem inne
pszczoły i całkiem inne priorytety pszczelarskie a jeżeli ktoś myśli, że
różnica pomiędzy 5 g tymolu a pszczołami nieleczonymi to żadna różnica czy
między ziółkami a pszczołami nieleczonymi to przekona się o tym w pierwszym,
góra drugim sezonie kiedy odstawi swój czynnik leczniczy. Wtedy na jesieni po
całym sezonie stwierdzi, że miałem rację lub uzna że się „nie da”.
Miniony sezon czyli rok 2016 nie był zły, był to
taki dobry średniak, pożytek prawie ciągły chodź nie intensywny, sporo różnego
pyłku, dość ciepły wrzesień i normalna aż dziw jesień która pierwsze chłodne
dni pokazała już w październiku oraz całkiem również normalna i dość wcześnie rozpoczęta
zima która trwała do 15 lutego 2017 roku. Pszczoły miały dość długą przerwę w
czerwieniu w porównaniu z innymi latami.
Wiosna 2017 która obecnie według mnie jest mało
stabilna z różnymi anomaliami temperaturowymi nie wydaje się korzystna dla
pszczół w moim regionie chodź, pewnie pszczoły wiedzą lepiej co dla nich jest
lepsze.
Otóż stan rodzin pszczelich na dzień 10 kwietnia 2017
przedstawia się następująco:
Pasieka
P1:
Przezimowanie wydawało się dobre bo na 10 zazimowanych rodzin koło 15 lutego
obleciało się 9. Dawało to nadzieję na fajną zimowlę. Na tej pasiece było aż 5
obcych rójek oraz 5 rodzin młodych wyprowadzonych z rodzin które przeżyły już
jeden pełny sezon bez leczenia. Pasieka ta zimowała w największym % na miodzie.
Ostatecznie po dość niekorzystnym marcu stan rodzin skurczył się do połowy
czyli ostało się 5 rodzin w różnej sile.
B1(F)
– rodzina z projektu fort knox. Przywieziona od Bartka chyba początkiem lipca w
dość słabej sile i z potężnym porażeniem warrozą. Nie mogłem patrzeć na taką
miernotę i zasiliłem ją chyba dwiema ramkami z miodem wraz z obsiadającymi je
pszczołami. Przez dwa miesiące czyli lipiec i sierpień, rozwijała się dość
stabilnie bez fajerwerków. Kiedy początkiem września zrobiłem na niej test CO2
na obecność warrozy byłem w szoku… Spodziewałem się znaleźć bardzo dużo
roztocza z racji jej początkowego stanu gdzie gołym okiem było widać na co
drugiej pszczole samice V. Pierwszy test wykazał 1,5 V. na 100 pszczół. Drugi
test z kolejną porcją pszczół czyli około 300 robotnic wykazał 1 V. na 100
pszczół. Wyniki tylko mnie ucieszyła i rodzinka poszła do zimy w średniej sile.
Na tą chwilę na tej pasiece jest najsilniejsza i bardzo ładnie się rozwija.
Obsiada 7-8 ramek.
L1/3
– jedna z córek po matce L1(F) z projektu. Przezimowała w średniej sile i od
oblotu dość mocno osłabła. Obecnie stabilnie się rozwija. Obsiada nie więcej
jak 3-4 ramki.
70/1
– jedyna córka po matce 70. Stara matka z 2015 roku niestety nie dotrwała
wiosny. Cieszy mnie zatem to, że linia trwa dalej w postaci rodzinki z jej
córką. Rodzinka również malutka, obsiadają 2-3 ramki, stabilne loty po pyłek i
wodę.
A6
-
pierwsza rójka w mojej pasiece. Jest to rójka która sama się naleciała na z
piętrowane uliki weselne. Na jesieni miałem z nią mały incydent. Dwa razy
dostała dawkę około 3 l syropu w stosunku 1:1 ale dopiero za drugim razem
odkryłem, że podkarmiaczka była pęknięta i z jednej komory syrop wylewał się do
ula i przez siatkę pod ul na trawę. Mimo to nie była rabowana i przeżyła.
Rodzinka również malutka, obsiada 3-4 ramki. Loty stabilne.
C6
-
kolejna rójka która przeżyła. Nie znam dokładnie jej pochodzenia i skąd była
przywieziona. Na pewno złapana gdzieś w mieście. Rodzinka również malutka,
obsiada 3-4 ramki. Loty stabilne.
Pasieka
P2: Na tej pasiece do zimy szło najwięcej rodzin.
Było to 15 rodzin z czego przed zimą jedna rójka została połączona bo okazało
się, że nie ma czerwiącej matki. Po pierwszym oblocie na pasiece było 9 rodzin.
Jednak do teraz przetrwało 5 rodzin.
Mac2
– jedna z córek po oryginale z Macedonii. Dość dobrze wyglądała po pierwszym
oblocie jednak z czasem traciła sporo pszczoły. Obecnie dość w słabej kondycji
na 2-3 ramkach.
Mac5-
kolejna i ostatnia z córek które przeżyły po wyjściowej matce Mac. Również w
dość słabej kondycji na 2-3 ramkach. Ich matka nie przeżyła zimy, padła w
drugiej połowie marca. Córki-siostry padły również na przedwiośniu.
3
– ta rodzinka rozpoczyna trzeci sezon u mnie na tej pasiece. Jest najstarsza
ale stabilnie się rozwija. Potomkini pszczół „przedwojennych”. Jej jedyna córka
nie przetrwała zimowli. Rodzinka obsiada 4-5 ramek.
Sz(F)
– rodzina od Szymona w ramach forty knox. Początkowo po oblocie najsilniejsza
na pasiece. Bardzo dużo pszczoły, intensywne loty po pyłek. Fajnie się
zapowiadała. Obecnie znacznie osłabła i balansuje na granicy przetrwania.
Czekam na to, że wywinie się kłopotów. Widać, że ubyło jej sporo pszczoły ale
matka czerwi i młoda pszczoła się wygryza. Może uda się jej wyjść na prostą.
Obsiada 2-3 ramki.
G6
–
rójka którą wyciągnąłem z komina w sąsiedztwie mojej pasieki a więc lokalne
pszczoły… Przeżyła chodź jesienią dawałem jej 50% szans ponieważ słabo
pobierała pokarm i była dość mała. Obecnie obsiada 2-3 ramki.
Pasieka
P3:
Na tej pasiece do zimy poszło 11 rodzin. Jedna rodzina już jesienią się osypała
z racji braku matki który trwał od końca lipca. Liczyłem, że dadzą radę
wychować swoją nową królową. Po pierwszym oblocie, który na tej pasiece był
dość liczny stwierdziłem 9 rodzin które przezimowały w dobrej kondycji.
Pszczelarz komercyjny byłby zadowolony z takiego przezimowania tych rodzin w
moim terenie. Obecnie na pasiece zostało 7 rodzin. Dwie rodziny zostały
przekazane kolegom ze stowarzyszenia WP czyli suma przezimowanych rodzin to 9.
16/3-
młoda rodzinka, córka po matce 16. Dość fajnie przezimowały i ładnie idą w
siłę. Dobrze wyglądają i na tą chwilę obsiadają 5-6 ramek.
16/2
– siostra rodziny powyżej. Również ładnie przezimowała i stabilnie się
rozwijała. Została przekazana Bartkowi bo stanowi dobrą genetykę. Wszystkie jej
siostry jak i rodzina wyjściowa z matką 16 przezimowały w dobrej kondycji.
Car1-
jest to macierzak po mojej już byłej weterance Car. Lubię te pszczoły i
chciałem aby chodź jedna rodzinka się po nich ostała. Liczyłem na staruszkę Car
ale niestety jak większość padniętych rodzin zabrakło jej zapsów i padła z
głodu. Ta młoda córka Car1 zachowuje się tak samo jak rodzina wyjściowa, idzie
w siłę i widać że jest zdrowa. Na tą chwilę obsiada 5-6 ramek
Car2-
siostra rodzinki powyżej. Przezimowała dobrze chodź jest trochę słabsza niż
siostra. Na tą chwilę obsiada 3-4 ramki i ładnie się rozwija. Ma dość spore
własne zapasy.
4/1-
córka wywodząca się z linii 4 po pszczołach przedwojennych. Również w dobrej
kondycji. Obsiadała 4-5 ramek. Została przekazana Mariuszowi do dalszego
namnażania u niego w pasiece.
5/1-
córka wywodząca się z linii 5 również po pszczołach przedwojennych. Przeżyła w
dość fajnej i sporej sile w porównaniu z większością rodzin. Obsiada 7-8 ramek
i ładnie zasuwa na pożytki.
H6
–
rójka przedwojenna, bardzo dobra kondycja, nie widać oznak osłabienia, ładnie
gospodaruje zapasami. W tej chwili na 6-7 ramkach
I6-
również rójka przedwojenna, kondycja podobna jak u poprzedniczki, rozwój bez
zastrzeżeń. W tej chwili na 6-7 ramkach.
Widać, że idzie w siłę nie tracąc starej pszczoły.
J6-
rójka złapana w mieście. Nie znam dokładnego pochodzenia ale również ładnie się
prezentuje jak wszystkie rodziny na tej pasiece.
Pasieka
P4:
Pasieka leśna, późno zaczyna i szybko kończy. Na tej pasiece do zimy poszło 9
rodzin. Przy pierwszej wizycie końcem lutego stwierdziłem 7 rodzin które przezimowały.
Wgląd pod daszek potwierdził, że rodzinki mają się całkiem dobrze. Dwie rodziny
nie przezimowały. Moja staruszka L1 po której pociągnąłem sporo młodych matek
umarła z głodu. Bardzo duża ilość pszczół powbijana w plastry tworząca zwarty
kłąb na 6 ramkach… musiały paść w środku zimy… Druga rodzina to 4 również starsza
rodzinka. Niestety zbyt mała ilość pszczół nie potrafiąca się ogrzać. Kłąbik na
1-2 ramkach…
L2(F)-
najstarsza pszczoła w pasiece. Rodzina swój początek ma w 2014 roku. Jest to
siostra L1 która również długo żyła u mnie na pasiece i w dodatku przejawiała
wszystkie pożądane cechy komercyjne takie jak miodność, łagodność, nie
rojliwość. L2 również zachowuje się podobnie. Rodzina zgłoszona do fortu. Liczę
na nią w tym sezonie i jak największe podziały. Obecnie obsiadają 8-9 ramek i
są najsilniejsze na tej pasiece. Moja ulubiona rodzina.
L2/1-
jedyna córka z linii L2. Przez cały sezon szły z przygodami i do zimowli i poszły
raczej jako słabe. Zimę przezimowały bardzo dobrze. Tyle pszczół ile było
jesienią, tyle samo zostało do wiosny. Obecnie obsiadają 4-5 ramek i ładnie się
rozwijają
L1/2
– córka po L1. Rodzinka raczej słabsza przez cały sezon i na wiosnę obecnie też
w dość słabej ale stabilnej kondycji. Widać, że chodź jest mało pszczół to
wyglądają zdrowo. Rodzinka obsiada 2-3 ramki i powolutku się rozwija.
L1/1
– macierzak L1 z młodą matką-córką. Dobra siłą, matka czekała bardzo długo z
czerwieniem. Ruszyła z intensywnym kładzeniem jaj dopiero jak w przyrodzie
pojawił się pyłek i nektar z wierzb aby więcej takich rodzin w pasiece. Na tą
chwilę obsiadają 5-6 ramek i bardzo ładnie pracują. Klon rodzicielki L1
16-
ta rodzinka brała udział w projekcie
smartbees i jako nieliczna dotrwała do dzisiaj. Oprócz niej są to jeszcze 3 i
5. Ma dobrą genetykę bo jej córki również przetrwały zimowlę. Aby ten sezon
okazał się dla niej bardzo dobry. Ostrożnie zaczyna sezon ale jak zgromadzi
świeży pyłek i nektar wybucha z rozwojem. Jest to raczej typowy średniak na
którego zawsze można liczyć. Na tą chwilę obsiadają 4-5 ramek.
16/1
– macierzak 16 z młodą matką. Kopia, klon matki wyjściowej. To samo zachowanie
pszczół, taki sam układa gniazda. Dobre czerwienie i również stabilny rozwój.
Na tą chwilę obsiadają 5-6 ramek
5-
staruszka po pszczołach przedwojennych. Chyba jedyna z pierwszego rzutu tych
pszczół u mnie w pasiece. Warto było sprowadzić taką genetykę i takie pszczoły
bo widać, że znaczny udział tych pszczół dalej przeżywa i wzbogaca pozostałe.
Rodzinka stabilna o dużym instynkcie obronnym. Na tą chwilę obsiada 4-5 ramek.
mój standard wiosenny
Zestawienie
Całościowo ze wszystkich pasiek przeżyło 27 rodzin.
Stan rodzin jesienią 46. Daje to przeżywalność na poziomie 58%
Poszczególne pasieki przeżywalność:
P1: 50%
P2: 33%
P3: 81%
P4: 77%
Jak widać warto mieć pasieki w różnych miejscach w
różnym terenie aby minimalizować straty rodzin pszczelich i zwiększać przeżywalność. Ogólnie lepiej zdecydowanie wypadły pasieki
typowo leśne gdzie pszczoły cały rok mają dostęp do różnych pożytków w tym
obfitej spadzi która stanowi duży procent w zimowli…
Na co jeszcze warto zwrócić uwagę?
Poszczególne rodziny czyli różna genetyka różnie
reaguje:
- Mac i jej córki a było ich w sumie 7 czyli 6 córek
i rodzina mateczna. Zostały się tylko dwie córki w dość słabej kondycji. Nie
mniej jednak coś przetrwało i może dalej w kolejnym ulokalnieniu będzie
wyglądać to lepiej.
-16 i jej córki a było ich w sumie 4 czyli 3 córki i
rodzina mateczna. Przetrwały wszystkie na dwóch różnych pasieczyskach. Wygląda
na to, że te pszczoły kumają o co chodzi na moim terenie.
-L1-L2 – siostry staruszki których razem było dość
sporo czyli 8 z tego 6 córek i 2 rodziny mateczne. Przetrwało 5 rodzin a więc
większość co również daje podstawy do stwierdzenia, że te pszczoły sobie radzą,
zwłaszcza biorąc pod uwagę długość życia rodzin matecznych.
- B1- rodzinka od Bartka której nie dawałem szans na
przezimowanie a mimo to przezimowała i ma się teraz najlepiej na danej pasiece.
Warto zwrócić uwagę, że u Bartka sito selekcyjne było w tym roku bezlitosne
więc ta rodzina również może okazać się cenna dla całego fortu.
- Rójki- Na 11 rójek przetrwało 6 z czego 3 dość stabilne
a 3 bardzo słabe. To również pokazuje, że rójka która wychodzi w danym sezonie
bez obciążeń w postaci roztoczy nie jest czasami zdolna do prawidłowego
przezimowania.
- Pszczoły przedwojenne- ta genetyka chodź czasami
słabnąca również stanowi pewien udział w pasiece. Co prawda jest to na tą
chwilę około 20% rodzin to jednak taka ilość gwarantuje stały dopływ dzikich
genów.
Na tą chwilę przedstawiam dane dotyczące rodzin
które przetrwały. Jestem na etapie przetwarzania danych ze skrzydełek
pszczelich aby każdej rodzinie przypasować odpowiednią dla niej rasę lub
przybliżoną w zależności co wyjdzie w programie. Z każdej rodziny pobieram po
10-15 pszczół robotnic i analizuje ich przynależność rasową programem
identifly.
Wnioski:
Zacznę od wniosków dotyczących zimowli. 40% rodzin
niestety nie dało rady dotrwać do kwietniowych pożytków. Sporo rodzin z tego
procentu dotrwało do pierwszego oblotu w lutym ale chłody i dość zmienna pogoda
nie pozwoliły dalej im trwać. Oczywiście pogoda nie jest tu winna a kondycja pszczół
które były osłabione lub ciągnęły na oparach. Ta zimowla poraziła mnie brakiem
pokarmu w wielu rodzinach. Tylko jedna rodzin ze spadłych miała oznaki
wypszczelenia jesiennego czyli garstka pszczół z matką na jednym plastrze. Reszta
rodzin poległa z głodu, pszczoły powbijane w komórki plastrów, zastygnięte na
plastrze z dużą ilością pszczół na dennicy… Przyczyn takiego stanu może być co najmniej kilka.
Mam na tą chwilę kilka teorii na poczekaniu ale czy prawdziwe to nie wiem. Na
jesieni tak jak pisałem zimowałem pszczoły głównie na miodzie czyli w granicach
60-80% pokarmu zimowego to był miód. Wyrywkowe kontrole rodzin i już jakiś
własny pogląd na ilościowy zapas dawały mi obraz dobrze zakarmionych rodzin obłożonych
w pokarm w przedziale 13-15 kg w zależności od rodziny. Przypuszczam, że
pszczoły zimujące na miodzie potrzebują tego miodu stosunkowo więcej niż
zimujące na syropie cukrowym. Obstawiam, że można to rozłożyć w takim stosunku
zimowla na cukrze 15 kg/ na miodzie 20 kg. Oczywiście nie wiem czy mam racje
ale tak mi się wydaje. Wiem doskonale, że rodziny które padły z głodu to
również jakiś proces selekcyjny ale na tą chwilę wolałbym uniknąć takiej formy
selekcji zwłaszcza, że innych presji
jest mnogo. Rok temu rozmyślałem jak poprawić ułożenia gniazda do zimy a raczej
jak poprawić brak ułożenia czyli jak nie mieszać pszczołom. Według mnie udało
mi się to zrobić tak jak należy. Na ten sezon chce rozwiązać kwestię
oszacowania każdej rodziny pszczelej w pokarm aby nie tracić rodzin z głodu.
Mam już dość prosty i tani pomysł bez zbędnej mechanizacji.
Co mnie czeka?
Podziały czyli model ekspansji stosowany w poprzednim
sezonie. Obawiam się siły i kondycji rodzin nieleczonych ale skoro rok temu
dałem radę to może i ten również jakoś pokonamy z dużym naddatkiem rodzin.
Dzielenia czeka mnie sporo z racji zobowiązań fortowych jak i innych pomocowych
spraw członków stowarzyszenia. Aby pożytek dopisywał. Mam również jeszcze kilka
swoich małych projektów jak uruchomienia pasieki na kłodach-dziuplankach własnej
roboty, uruchomieniu pasieki ze starymi dadantami które odstawiłem w kąt. Rozstawieniu
skrzynek na zbłądzone roje itd.
Początkiem sezonu udało mi się pozyskać dwa całkiem
nowe miejsca w najbliższej okolicy za to w pięknym leśnym terenie. Te dwa nowe
miejsca będą się po części zazębiać z moim starymi, w sensie loty trutni
spokojnie powinny sięgać z pasieki do pasieki. Powoli powstaje fajna siatka
pasiek a jest ich już 7 co również mnie cieszy ze względów na całkowitą wolność
w zabudowie trutowej w moich rodzinach… Aby bilans pszczół nieleczonych ciągle
się powiększał a z roku na rok powinno być lepiej chodź, podobno czekają mnie
jeszcze ze 2 duże załamania? Jak je przejdę dam znać… czy było warto.
nowe pasieczysko czeka na zagospodarowanie
Jak zwykle przeczytałem z zapartym tchem. Szkoda, że taka relacja pojawić się może tylko raz w roku ;-)
OdpowiedzUsuńPowiedz, jak Ty znajdujesz takie piękne miejsca na pasieczyska? Może one występują tylko w Twojej okolicy?
No jak? Tak jak każdy... jadę i szukam a jak znajdę to pytam. U mnie są inne lasy a więc i miejsca inne...
UsuńCóż, tereny to Łukasz ma fantastyczne. pytanie czy nie za dużo saren po lasach hasa...? ;-) Słyszałem, że to dla pszczół prawdziwe bestie! ;-)
UsuńOby były pożytki, bo siła sporej części rodzin niestety nie najlepsza... choćby w porównaniu z moimi nowosprowadzonymi przedwojennymi - a mam też do nich porównanie tego co przeżyło u mnie i widzę kosmiczną różnicę pomiędzy tym co było leczone, a tym co nie...
Powodzenia! (dla nas wszystkich...)
No z sarnami to ważne aby nie zalegały w zimie przy ulach heheh.... dlatego siatka leśna załatwia sprawę. Zalegaj za siatką...
UsuńSiła jest słaba lub średnia. Nie ma kolosów na miód wierzbowy a tak bardzo liczyłem na ten mityczny miód wierzbowy... Jest trochę rodzin co dojdą na rzepak w stanie zadowalającym oczywiście jak pogoda wróci bo przy takiej pogodzie jak jest teraz czyli ciągły deszcz, temp. 5 st. C przez dwa tygodnie jak zapowiadają to trzeba będzie karmić i to nie małymi ilościami a lać po 2-3 litry syropu aby młoda pszczoła nie padała z głodu... No cóż i tak bywa.
Finalnie i tak trzeba czekać do maja aby wiedzieć ile i czego się ostało i ile i czego będzie można namnażać...
Dlatego napisałem, że przypuszczam i nie wiem czy mam rację... tak mi to jakoś z poprzednimi latami się układa no ale trzeba to dalej śledzić w kolejnych sezon jak będzie szansa. Oczywiście nie zamierzam się przy tym upierać.
OdpowiedzUsuńW tym roku była ostra zima więc pszczoły w ulach nie ocieplanych zjadły więcej. Przynajmniej u mnie tak było.
OdpowiedzUsuńJak ostra? To była normalna zima która skończyła się w połowie lutego... ul tu nie ma nic do rzeczy....
Usuń