wtorek, 30 września 2014

Mała komórka czyli komórka 4,9 mm


Trochę subiektywnych spostrzeżeń.


Mija drugi sezon aktywnego poznawania pszczół bytujących na małej komórce. Jest to bardzo krótki okres czasu i nie wszystkie rodziny w pełni mogą pokazać na co je stać jak również cały system, czy sposób gospodarki na małej komórce jaki chcę wdrożyć nie jest do końca wprowadzony. 


Myślałem, że pewne rzeczy dotyczące całego systemu tworzonego na wzór Dee Lusby będzie można zamknąć w dwóch góra trzech pełnych sezonach ale widzę, że niektórych spraw nie da się przeskoczyć i na pełną analizę i wnioski trzeba będzie poczekać jeszcze przynajmniej następne dwa pełne sezony.  (Na marginesie doceniłem wszelkiego rodzaju pracę i badania naukowe, które wymagają długiego czasu na uzyskanie konkretnych i prawdziwych wniosków). 


Na jakim etapie jestem obecnie.



95% pasieki posiada komórkę 4,9 mm w swoich ulach. 5% to rodzinki z zapasowymi matkami na pełnej ramce dadanowskiej na komórce 5,1 mm.

Co składa się na te procenty?


Rodziny produkcyjne i rodziny nowo tworzone zasadniczo różnią się od siebie stopniem zaawansowania wdrażanego systemu.


Rodziny produkcyjne które zimuję posiadają minimalną ilość 16 ramek z prawidłowo odrobioną węzą 4,9 mm ale również w tych rodzinach występują ramki na komórkę 5,1 mm.  Całość gniazda jest tak ułożona aby skrajne ramki stanowiły plastry z komórką 5,1 mm a trzon gniazda stanowią komórki 4,9 mm. Co do pozycjonowania jest to sprawa prosta i idzie bardzo szybko dlatego wszystkie rodziny mają to załatwione. Odstępy czyli 30-32 mm zależą od wprowadzanych ramek i tu w rodzinach produkcyjnych jest jeszcze duża rotacja ramkami ale starałem się tak układać ramki na przemian żeby 35 mm przeplatało się z 30 mm.  Odnośnie zimowli rodziny idą na 3 pełnych korpusach wyjątkiem są rodziny słabsze bądź nowo tworzone pakiety czy odkłady. 


Rodziny nowo utworzone (pakiety, odkłady, roje). Praca z nimi należała do przyjemności. Tworząc coś od początku i wiedząc na co zwrócić uwagę można sobie pozwolić na wdrażanie tego czego nam potrzeba w systemie. Dlatego wszystkie nowo utworzone rodzinki bytują na komórce 4,9 mm, mają ułożone „Y” czyli pozycjonowanie oraz posiadają zmniejszone odstępy w moim przypadku 30 mm. Takie rodzinki idą do zimy w sile średniej a niektóre nawet jako dość silne. Jedno wiem na pewno zdrowotność i wigor tych rodzinek bardzo mnie cieszy…


Jak w praktyce wygląda odbudowa węzy o komórce 4,9 mm?



W tym roku tak naprawdę miałem większą styczność  z węzą 4,9 mm ponieważ wprowadzałem ją na skale masową i prawie bezwarunkowo bo jedynym kryterium była jej prawidłowa odbudowa w granicach 60% na początku sezonu a później 80-100%. 


Początki były dość trudne i trzeba było opracować metodę podawania ramek z węzą do rodzin w takie miejsce aby te rameczki były prawidłowo odbudowywane (opisałem to w starszych wpisach). Z biegiem czasu i większą prawidłowością odbudowy przez pszczoły komórki 4,9 mm niektóre rodziny wiedziały już o co chodzi a inne dalej miały swoje plany poprawiania węzy. Opiszę to krótko. Rodzinki które potrafiły ładnie budować i akceptowały tą pomniejszoną komórkę rosły w oczach i z każdym nowym pokolenie robiły to bardzo chętnie i starannie. Z takimi rodzinkami pracowało się bardzo dobrze i nie wymagały nadzwyczajnych działań w tym temacie. Gorszą sprawą były rodzinki oporne, które musiałem dzielić na odkłady i poddawać im młode czerwiące matki. Wymagały więcej czasu i opieki ale wprowadzając je w nową sytuację i całkiem odmienny stan biologiczny o dziwo zaczynały tańczyć tak jak im zagrałem i węza 4,9 mm odbudowywana była w stopniu zadowalającym a z biegiem czasu tak samo jak przy rodzinkach mających predyspozycję. Czyli bardzo dobrze.

Inaczej wyglądała sprawa z pakietami, które tworzone były z pszczoły mało komórkowej, która u mnie już funkcjonowała w okresie czerwca prawie na całej pasiecie. Osadzenie tak utworzonych pakietów na świeżutkiej, pachnącej węzie 4,9 mm skutkowało idealną odbudową i energiczną pracą od samego początku. Takie zachowanie bardzo mnie cieszyło.


W pasiece pojawił się u mnie jeszcze trzeci typ rodzin które osadzałem na czyściutkiej węzie 4,9 mm z miejsca czyli bez zastanowienia. Były to naturalne roje pszczele zebrane w środowisku miejskim. O dziwo osadzone roje odbudowywały pomniejszone komórki 4,9 mm w sposób niemalże idealny a błędy które czasem się im zdarzały wynikały z pośpiechu odbudowy. Tylko jedna rójka na 4 osadzone na mojej węzie przywieziona dość późno bo w połowie sierpnia miała delikatne zaburzenia w odbudowie ale chodziło o sknocenie jednej ramki w sposób całkowity i przypominający zabudowę trutową.  Pszczoły z tej rójki wyglądały mi na pszczoły przypominające AMM (pewnie jakieś kundelki) bo były bardzo ciemne, spływały z ramek i strasznie mnie nie lubiły. 


O czym to wszystko świadczy i co sprawia, że pszczoły po tej samej matce odbudowują pomniejszoną komórkę 4,9 mm której wcześnie pewnie nie budowały. Porównując zachowanie rojów naturalnych, nowo tworzonych odkładów czy zsypańców przychodzi mi na myśl tylko jeden wspólny czynnik. Wszystkie te nowo powstałe zaczątki rodzin pszczelich miały podobną sytuację biologiczną. Mianowicie zaczynały wszystko od początku i w sposób naturalny potrzebowały jak najwięcej komórek pszczelich które mogły by odpowiednio ogrzać i odpowiednio się nimi zaopiekować. Moim zdanie to stan biologiczny tych rodzin wymusił na nich prawidłową odbudowę węzy pszczelej o komórce 4,9 mm.

 ramka i komórki z prawidłowo odbudowaną węzą 4,9 mm



Czy predyspozycje genetyczne miały na to wpływ?
 
Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć bo nie mam pojęcia czy pszczoły potrafią genetycznie zapomnieć czy pamiętać, że kiedyś taka komórka była przez nie budowana bądź nie budowana. Kolejną kwestią dotyczącą genetycznych predyspozycji są różne rasy, krzyżówki czy linie pszczół które występują w obrębie mojej pasieki. Różnorodność której zawsze kibicuje jest u mnie bardzo duża ponieważ 60% pszczół w mojej pasiece to buckfasty, elgony itp. a 40% to carnice z mieszańcami własnej produkcji. Dodatkowo przybyło troszkę czysto rasowców w postaci Carnic od Aloisa Wallnera i krzyżówki Cypryjki od Rogera Whitea więc jest co i z czym porównywać. Jedno mogę zdecydowanie powiedzieć Carnica i pszczoły pochodzące po niej odbudowują węzę 4,9 mm bez większych problemów. Opinie na ten temat były negatywne.


Czego można oczekiwać po obserwacjach na takich rodzinach pszczelich?


Rodziny stacjonują w trzech różnych miejscach oddalonych od siebie w odległości około 5 km. Okolica w wysokim stopniu napszczelona o umiarkowanej bazie pożytkowej (brak zasiewów towarowych, pola, łąki, ugory, las). W tym roku pszczoły stacjonowały ze względu na kapryśną pogodę i wprowadzaną gospodarkę. Przez cały sezon obsługiwałem przeszło 40 rodzin pszczelich stworzonych na moich warunkach i mojej węzie. Czy mogę po tym sezonie potwierdzić niektóre informacje dotyczące pszczół mało komórkowych? Na pewno dużo się dowiedziałem i pewne sprawy wyraźnie zostały zaznaczone.

 
Podstawowe informację, zalety czy większe predyspozycje pszczół mało komórkowych o których można poczytać (wiadomości te pojawiają się w Internecie zazwyczaj źródła zachodnie): 

-dłuższe loty po pożytki, dostępność do większej ilości kwitnących kwiatów co daje większe zbiory miodu.
-zwiększona higieniczność i radzenie sobie z roztoczami warrozy
-przy odpowiednim pozycjonowaniu i układzie ramek pszczoły stają się mniej agresywne
-dłuższa żywotność pszczół mało komórkowych
-krótszy okres inkubacji czerwiu pszczelego

 
Przedstawione zalety są bardzo zachęcające ale osobiście nie jestem wstanie potwierdzić przytoczonych informacji w 100%. Chcąc zbadać wszystkie aspekty potrzeba każdego jednego sezonu pszczelarskiego i skupieniu się na jednym czynniku z osobna aby dobrze go poznać i potrafić w sposób logiczny przedstawić przeprowadzane badania czy testy na potwierdzenie tych zalet. Do większości zalet mam w głowie opracowane własne metody i działania które pozwolą mi z biegiem następnych lat potwierdzić albo zanegować przedstawione informację.


W tym sezonie skupiłem się tylko i wyłącznie na kwestii higieniczności i procesie radzenia sobie pszczół z roztoczami warrozy. W następnych tematach będę starał się przedstawić niektóre fakty i moje pewnie subiektywne obserwacje.